Portal Fronda.pl: Właśnie zakończyło się exposé premier Ewy Kopacz. Jakie są Pańskie wrażenia po tym wystąpieniu?

Wiktor Świetlik: Ewa Kopacz jest parodią Donalda Tuska. Jutro w „Super Expressie” ukaże się mój felieton na temat exposé pod tytułem „Charlie Kopacz”. Pani premier powieliła te wszystkie rzeczy, o których mówił w swoim exposé Tusk, ale w sposób parodystyczny. Po siedmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej to wszystko było już mocno „zgrane”. Jest jednak pewna zasadnicza różnica pomiędzy Kopacz a Tuskiem.

Jaka?

Ewa Kopacz zupełnie nie odniosła się do budżetu, nie powiedziała, jaki ma pomysł na ten budżet. Z jednej strony, złożyła gigantyczną ilość rozmaitych obietnic. Obiecała, że pieniądze dostaną wszyscy, robotnicy, drogowcy, etc. A te wszystkie wydatki zawsze będą pokrywane w ten sam sposób, czyli z funduszy europejskich, ze środków samorządów i ze środków budżetowych. Nie było nic na temat tego, jak zachować dyscyplinę budżetową, skąd państwo weźmie te pieniądze... Powiedziała tylko, kto dostanie kasę i ile. To przykład najtańszej i najbardziej prymitywnej demagogii politycznej. Nie jestem pewien, czy będzie ona bardzo skuteczna.

Co jeszcze należy wziąć pod uwagę, oceniając wystąpienie nowej szefowej rządu?

Zauważyłem jeszcze dwa charakterystyczny elementy, jeśli chodzi o wymiar wizerunkowy. W pierwszej kolejności skupiono się na tym, aby odkleić Kopacz od Tuska. „Mam dziś dla ciebie Donaldzie wiadomość: to ja stoję na czele rządu i biorę za niego odpowiedzialność”... Te słowa odczytuję właśnie jako wizerunkowe odklejanie Kopacz od Tuska, aby nie była ona już przedstawiana jako marionetka sterowana przez Donalda. Druga sprawa to nawiązująca do wypowiedzi o „chowaniu się w domu” kuriozalna obecność żołnierza, weterana Afganistanu w Sejmie i deklaracje skierowane w stronę wojska o ośrodkach dla kombatantów, etc. To wszystko jest oczywiście bardzo potrzebne, ale akurat tutaj zostało użyte wyłącznie po to, aby zmyć złe wrażenie, która zrobiła poprzednia wypowiedź pani premier.

A propos żołnierzy, to przecież pani Kopacz ani słowem nie wspomniała o Rosji i sytuacji za naszą wschodnią granicą...

To jest celowa technika używana przez Platformę Obywatelską, aby o Rosji mówił wyłącznie PiS. Elektorat, który głosuje na PO tylko ze względu na uleganie straszeniu PiS, głosuje tak dlatego, że boi się wojny. Formułka, którą dzięki socjotechnikom PO udało się wbić w głowy części Polaków, nadal funkcjonuje. Wciąż dobrze działa schemat myślowy, że PiS to wojna z Rosją, a PO = pokój. Politycy Platformy unikają więc jakichkolwiek ostrzejszych wypowiedzi, jeśli chodzi o Rosję, konflikt bliskowschodni, aby nadal ludzie myśleli, że wojny z Rosją chce właśnie PiS. Ten schemat, mimo że jest absurdalny w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej, bo to przecież Rosja prowadzi wojnę, cały czas się sprawdza. Nie da się ukryć, że przemówienie Kopacz ma poważny wymiar geopolitycznej – jestem przekonany, że bardzo dobrze przyjmie je rosyjska prasa.

Jeśli mówimy o PiS, to jedyną osobą zaatakowaną przez Kopacz był prezes Jarosław Kaczyński.

Można powiedzieć, że to było nawet dość sprawne zagranie. Zwykle nowy premier atakuje swoich poprzedników. Ewa Kopacz, z oczywistych względów, nie mogła tego zrobić i zaatakować poprzednika za ostatnich siedem lat. Mogła zaapelować o spokój społeczny. „Nie atakujcie, dajcie mi sto dni...”. Ale w warstwie taktycznej jest to oczywiście surrealistyczne założenie, bo przecież ten rząd jest kontynuacją poprzedniego, to nie jest jakiś nowy rząd, to nie jest żadna radykalna zmiana, nowa ekipa i linia. To tylko zmiana premiera na premierę. Wysłano Polakom sygnał, że kiedy premier Kopacz jest osobą pokoju, spokoju i ładu, a atakujący PiS to partia nieładu, chaosu i wojny. To jest to, czego Polacy najbardziej się dziś boją. Bardzo prorządowa telewizja TVN24 często łączyła obrazki Kopacz i prof. Pawłowicz. Posłanka siedziała w ławie sejmowej niespokojnie, kręciła się, przeglądała jakieś gazety, etc. To bardzo charakterystyczne. Z jednej strony łagodna Kopacz, nawołująca do pojednania narodowego, a z drugiej – jedna z ikon agresji politycznej. To jest właśnie narracja zaproponowana przez Platformę.

Rozm. Marta Brzezińska-Waleszczyk