Wiktor Suworow nie ma złudzeń co do tego, kto zestrzelił samolot pasażerski nad Donbasem: "Dla mnie sprawa jest oczywista i nie ma żadnych wątpliwości co do sprawców tego zamachu. Jedna głupia małpa przekazała granat drugiej i pomogła jej go zdetonować. Rosja przekazała separatystom wyrzutnie rakietowe Buk wraz ze swoją załogą. Wykluczam udział ukraińskiej strony, która nie miała potrzeby używać takiego sprzętu,  ponieważ separatyści nie mieli samolotów. Wykluczam również wersję, że terroryści użyli rakiet przejętych wcześniej od ukraińskiej armii". I dodał, że "Obsługiwać takie maszyny mogła jedynie specjalistyczna załoga, połączona z jakimś sztabem operacyjnym, do którego należy ostateczna decyzja o zestrzeleniu samolotu. Trudno powiedzieć, czy było to celowe działanie. Wiadomo, że nie planowano tego wcześniej, ponieważ wyrzutnia znajdowała się w centrum zajmowanego przez separatystów terenu".

Dla Wiktora Suworowa katastrofa jaka miała miejsce nad Donbasem to gwóźdź do trumny dla Rosji i Putina. "Gdy na Krymie pojawiły się pierwsze „zielone ludziki", powiedziałem, że to początek końca epoki Władimira Putina. Już wtedy rosyjski prezydent postawił krzyżyk na wizerunku Rosji w cywilizowanym świecie. Tymczasem nic tak nie odbije się na reputacji Putina jak zestrzelenie pasażerskiego samolotu. Ta sytuacja pogrąży prezydenta Rosji ostatecznie, ponieważ przekazanie takich wyrzutni rakietowych do Doniecka nie mogło się odbyć bez jego osobistego zezwolenia. Putin znalazł się w patowej sytuacji. Nie ma możliwości kapitulacji, ponieważ zaszczepił rosyjskiemu społeczeństwu poczucie fałszywego patriotyzmu".

Co może zrobić Zachód odnośnie ostatnich, tragocznych wydarzeń na Ukrainie? "Uderzyć w reżim Putina mogą jedynie sankcje ekonomiczne, które odczuje na własnej skórze on sam i jego otoczenie. Jestem przekonany, że świat nie wybaczy Moskwie śmierci 298 niewinnych ludzi. Jest mi wstyd" - mówi Suworow.

mod/Rzeczpospolita