„W wiadomości z 22 kwietnia 2010 r. wiceprezydent firmy Fred Burton cytuje opinie Siergieja Tretiakowa (byłego rosyjskiego szpiega, najwyżej postawionego agenta KGB, a potem Służby Wywiadu Zagranicznego, który przeszedł na stronę Amerykanów), który w rozmowie z nim twierdził, że „Rosjanie celowo nie pozwolili na lądowanie samolotu, wiedząc, że polski prezydent albo zmusiłby pilota do lądowania, albo samolot zawróciłby i nie wylądował na miejscu". Pokrzyżowaliby w ten sposób plany uroczystości rocznicy mordu katyńskiego.W odpowiedzi inny analityk Stratforu Marko Papic pisze, że pokrywa się to z tym, co powiedziały mu „jego źródła"- czytamy na rp.pl


Dziennika zauważa, że z raportu polskiej komisji Jerzego Millera wynika co innego. Decyzja o lądowaniu polskiego tupolewa pod Smoleńskiem miała po stronie rosyjskiej zapadać w całkowitym chaosie. Kontrolerzy lotów, wbrew przepisom, konsultowali się z wojskowymi przełożonymi, czy w tak fatalnych warunkach zezwolić na lądowanie. Ostatecznie uznali, że przerzucą odpowiedzialność za decyzję o posadzeniu maszyny na pilota. Komisja wytknęła im, że nie zamknęli lotniska- czytamy.


Zanosi się na to, że prawda o Smoleńsku będzie powoli wychodziła na jaw. Szkoda tylko, że ujawniają ją obcokrajowcy, bo polski rząd łyknął „jak czapla” niemal wszystkie ustalenia Rosjan. Smutne jest to w jakim kraju żyjemy. Ja się dziwię, że kierownictwo NATO i Amerykanie jeszcze w ogóle ufają krajowi, który pozwala by sprzęt generałów NATO dostał się w ręce służb kraju, będącego poza Sojuszem. Zgroza.   


Ł.A/Rzeczpospolita