Dominikanin ojciec Paweł Gużyński mówi, by w okresie Wielkiego Postu nie koncentrować się przesadnie na postanowieniach i wyrzeczeniach, ale by raczej słuchać, co mówi do nas Bóg.

Pytany o stosunek do wielkopostnych postanowień, Gużyński mówił, że nie powinny one stać na pierwszym miejscu: 

"To są rzeczy wtórne. Myślę, że jest tak, że ludziom jest się łatwiej skupić na tego typu konkretach i swoiście zmaterializować wysiłek duchowy. Te wszystkie wyrzeczenia podejmowane w Wielkim Poście są, jak powiedziałem, wtórne i są tylko pomocą w wewnętrznej pracy, którą trzeba wykonać. Po latach doświadczenia stałem się przeciwnikiem wielkopostnych postanowień. Ludzie często wytyczają sobie taką zupełnie fałszywą ścieżkę. Po co mam nie jeść ciastek, nie pić alkoholu, urządzać sobie taką spinkę na 40 dni, a potem hulaj dusza. Nie chodzi w tym o to, co ja sobie wymyślę, tylko o to którędy Bóg chce mnie prowadzić".

Jak dodawał: 

"W jednej z pieśni śpiewanych podczas Wigilii Wielkopostnej jest antyfona, która brzmi: „Nawróć nas Panie, a nawrócimy się do Ciebie. Dni nasze zamień na dawne”. Chodzi właśnie o to, że to nie my sami mamy wymyślać, ale to Bóg ma nas nawrócić. Wielki Post powinien być czasem głębokiej wewnętrznej ciszy, skupienia. Jezus często mówi, abyśmy uważali na siebie i owszem mamy uważać na siebie, aby „serca nie były ociężałe, by pijaństwo, obżarstwo nie uczyniły naszych serc ociężałych, ale najważniejsze jest to serce skupione na Bogu, które słucha, idzie tą drogą, którą on mu wytycza, a nie tą drogą, którą ja sobie sam wytyczam”.

Ojciec zaznaczał, by przede wszystkim słuchać Ewangelii i ją wypełniać:

"Nasza ludzka skłonność do upraszczania i skupiania się na takich trzecio- a nawet szóstorzędnych sprawach, jak liczenie oczek w rosole albo plasterków szynki, jest ogromna. To rzeczy psu na budę potrzebne. Nie róbmy postanowień, tylko uważnie słuchajmy. Paradoks polega na tym, że my słuchamy Ewangelii, ale jej nie słyszymy. Przychodzimy do spowiedzi i mówimy głównie o tym, że pożarliśmy ten kawałek szynki w piątek, a mimochodem wspominamy, że zdradzamy męża, żonę albo dręczymy dzieci, co jest dużo cięższym grzechem. To zakrawa na nonsens. Nie słyszymy tego, co najważniejsze, co centralne, czyli „kochaj bliźniego jak siebie samego”".

Jak mówił, Wielki Post ma nas przygotować do wielkiej radości ze zmartwychwstania Chrystusa: 

"Wielki Post ma nas przygotować do tego, aby od wnętrza pojawiła się w nas wielka radość, że zostaliśmy wyzwoleni. Aby doświadczyć tej radości, musimy doświadczyć tego, że przez grzech jesteśmy w sytuacji absolutnej rozpaczy, na krawędzi przepaści. A Jezus zmartwychwstając, chce nas z niej wyciągnąć i nic i nikt nie jest w stanie poza nim mnie uratować. Nie chodzi o tanią radość i takie „hip hip hurra”, tylko dojście do tego momentu, że zostałem wyzwolony, mimo że symbolicznie zapadł na mnie wyrok śmierci".

emde/tvp.info