Wykorzystywany przez Rosję do swojej imperialistycznej propagandy Mundial stał się znowu powodem smutku polskich kibiców i złośliwej satysfakcji dla antypolskiego elementu w naszym kraju.

Kolejny raz ''nasza'' drużyna dobitnie pokazała, że pieniądze podatników powinny zostawać w kieszeniach podatników a nie być wydawane na sport. Po pierwsze dlatego, że podatnicy lepiej wydadzą swoje pieniądze niż urzędnicy, po drugie dlatego, że nic nie uzasadnia dokonywanie przez państwo takich wydatków, po trzecie dlatego, że państwo nie powinno wydawać pieniędzy na nieuzasadnione wydatki, a po czwarte dlatego, że sektor prywatny bardziej jest zainteresowany wygraną niż decydenci korzystający z pieniędzy podatników. Można więc spokojnie zlikwidować Ministerstwo Sportu i o sumę zaoszczędzonych na takim niepotrzebnym wydatku obniżyć podatki w Polsce, na czym zapewne zyskali by Polacy i polska gospodarka.

Jednak nie tylko dzisiejsza sytuacja powinna nas skłaniać do zaprzestania marnowania pieniędzy podatników na sport. Do takiej decyzji powinna nas skłaniać też wiedza o najnowszej historii i o tym jak władze komunistyczne wykorzystywały w swojej propagandzie olbrzymie namiętności wywoływane przez piłkę nożna. Zaangażowanie emocjonalne kibiców były jednym z powodów podporządkowania sportu na ziemiach polskich po II wojnie światowej władzom komunistycznym. Sekretną historie ''polskiej'' piłki nożnej, ukazującą takie patologie, przybliżył czytelnikom historyk Grzegorz Majchrzak w pracy „Tajna historia futbolu” wydanej przez wydawnictwo Fronda.

Po spacyfikowaniu powojennego oporu społecznego komunistyczny (wymordowaniu setek tysięcy polskich patriotów, odebraniu Polakom własności, stworzeniu totalitarnego państwa w oparciu o etnicznie obcy element) okupant komunistyczny w 1949 roku wyrzucili przedwojennych działaczy sportowych i przekazali kontrole nad piłką nożną kolaborantom lojalnym wobec nowej komunistycznej władzy. Kierownictwo PZPN powierzono Rosjanom udającym Polaków. Na niższych szczeblach władze dzierżyli komunistyczni (często obcy etnicznie) funkcjonariusze wojska, milicji i bezpieki. Część klubów na wzór sowiecki przekształcono w kluby wojskowe i milicyjne.

Przez cały okres komunistycznej okupacji piłka nożna w PRL była wykorzystywana przez działaczy do robienia lewych interesów (komuniści nie ograniczali się tylko do terroru politycnzego ale wykorzystywali swoją władze do przestępstw kryminalnych). Pomimo kontroli operacyjnej Służby Bezpieczeństwa i Wojskowej Służby Wewnętrznej (bezpieki wojskowej) rozkradanie majątku publicznego przez działaczy nie było karane, bezpiekę interesowały głównie kontakty sportowców z cudzoziemcami (komuniści wszelkie kontakty Polaków z cudzoziemcami uznawali za zagrożenie dla swojej tyrani).

Komunistyczna bezpieka i milicja przymykały też oko na powszechny handel meczami. Mecze mieli sprzedawać nominowani przez komunistów działacze i piłkarze. Według autora pracy w PRL „piłkarskie spotkania były towarem, którym handlowali właściwie wszyscy – od zawodników, poprzez trenerów i działaczy, aż po przekupnych sędziów”. W latach 1977 - 1978 niezbyt sławny piłkarz za sprzedany mecz dostawał 60.000 złotych (więcej niż średnie roczne zarobki w PRL) gdy miesięcznie zarabiał powyżej średniej 8.000. Sławni piłkarze dostawali większe pieniądze. Sędziów przekupywano darmowym tankowaniem, posiłkiem czy pobytem w hotelu. Mecze sprzedawane były nie tylko za pieniądze, ale także za punkty, ten co zapewniał punkty miał pewność, że zostaną one mu zwrócone w przeszłości. SB i MO nic robiły nic by zwalczać takie patologie.

W PRL ignorowana była też praktyka przekazywania przez kluby piłkarzom nielegalnego dodatkowego wynagrodzenia (praktyki sprzecznej z ówczesnymi przepisami prawa pracy). Problemem wśród piłkarzy było nadużywanie alkoholu (alkoholizm był jednym z powszechnych patologii w PRL, władze zwalczały wszelkie niezależne inicjatywy na rzecz walki z alkoholizmem).

Specyfika piłki nożnej w PRL przejawiała się w rywalizacji między klubami wojskowymi a milicyjnymi. Było to pokłosie walki wojska i resortu bezpieczeństwa o władze w PRL. Funkcjonariusze MSW dążyli do wyrugowania z PZPN przedstawicieli wojska.

Piłkarze byli lojalni wobec komunistycznego okupanta, dzięki wysokiemu standardowi życia, który był im zapewniany przez władze PRL i przywilejom ekonomicznym - mieszkaniom, dostępności do lepszego jedzenia, bezkarności (nie ponosili odpowiedzialności za łamanie przepisów), możliwości przynoszącego dodatkowy dochód przemytu z zachodu. Tą lojalność wykorzystywali komuniści w swojej propagandzie. Za wszystko to płacili żyjący w permanentnym ubóstwie Polacy - kluby nie przynosiły dochodów, były w PRL utrzymywane z pieniędzy publicznych.

W okupowanej przez komunistów Polsce sportowcy oficjalnie byli amatorami. W PRL oficjalnie sport zawodowy nie istniał. Sportowcy byli zatrudniani na lewych etatach, w fabrykach, kopalniach, ale także w wojsku, milicji i MSW. Sukcesem NSZZ Solidarność była likwidacja praktyki zatrudniania piłkarzy na lewych etatach w zakładach pracy.

Wyjazdy zagraniczne polskich sportowców towarzyszący im funkcjonariusze komunistycznej bezpieki wykorzystywali do werbunku agentury na zachodzie. Bezpieka wykorzystywała do nawiązywania współpracy przeszłość piłkarzy, np. powodem werbunku sportowców ze Śląska było to, że w latach II wojny światowej przymusowo wcieleni byli do Hitlerjugend czy Wermachtu.

Powszechną patologia futbolu w PRL były piłkarskie transfery. Jeden z najbardziej znanych klubów wojskowych ściągał do siebie najlepszych piłkarzy z innych klubów, poprzez powoływanie ich do wojska, i stawianie przed wyborem ciężkiej służby w jednostce (w razie odmowy służby w nowym klubie) albo luksusowego życia (za cenę gry w nowym klubie mającym kosę z macierzystym starym klubem). Sumy transferów między krajowymi klubami były szokujące dla mieszkańców PRL. Powszechny był też proceder transferów piłkarzy z klubów PRL do klubów na zachodzie. Większość transferów przeprowadzana była ze złamaniem ówczesnego prawa, ale i tym nikt się w PRL nie przejmował. Dodatkowo zachodnie kluby przekupywały przedstawicieli władz PRL by ci pomagali im zyskiwać dla zachodnich klubów piłkarzy z PRL.

Na kartach pracy Grzegorza Majchrzaka „Tajna historia futbolu” wydanej przez wydawnictwo Fronda, opisane są sprawy związane z takimi osobami jak Jan Tomaszewski, Gerard Cieślik, Zbigniew Boniek, Robert Gadocha, Henryk Kasperczak, Hubert Kostka, Adam Kensy. W publikacji czytelnicy znajdą też opisy burd wywoływanych przez kibiców, pacyfikacji kibiców dokonywanych przez milicje, opozycyjnej działalności kibiców, pobytu piłkarzy z PRL w Meksyku.


Jan Bodakowski