Co roku w USA notuje się 19 milionów nowych przypadków zachorowań na choroby weneryczne. Z tego aż 50 proc. dotyczy osób poniżej 25. roku życia. Sytuacja wygląda fatalnie już wśród dzieci. Co piąta osoba powyżej 12. roku życia cierpi na opryszczkę genitalną. Co czwarta aktywna seksualnie dziewczyna pow. 13. roku życia choruje na jakąś chorobę weneryczną.

Każdego roku co trzynasta nieletnia dziewczyna zachodzi w USA w ciążę. Wiąże się to często z ograniczeniem szans edukacyjnych, a w związku z tym z ubóstwem i, w dłuższym dystansie, z rozmaitymi problemami dla dziecka.

Podobnie paradoksalna sytuacja ma miejsce również w innych krajach. Przykładowo w Tajlandii, pomimo bardzo intensywnej polityki promującej używanie prezerwatyw, wśród młodzieży notuje się mnóstwo przypadków chorób wenerycznych.

 Dotyczy to także Europy. W Hiszpanii zużywa się tam najwięcej prezerwatyw na całym kontynencie, a w parze z tym idzie znaczny wzrost chorób wenerycznych.

We Wielkiej Brytanii w roku 2000 wprowadzono pigułkę „po” dla nastolatek za darmo. Od tego czasu ilość zachorowań na choroby weneryczne wzrosła o 12 proc. wśrod osób poniżej 16. roku życia, a o 5 proc. poniżej 18. roku życia. Niektóre badania wskazują też na niewielki wzrost ilości niechcianych ciąż.

Jak podaje LSN, istnieje też zależność między aktywnością seksualną nastolatków a ryzykiem depresji i prób samobójczych. Aktywne seksualnie nastolatki trzy razy częściej podejmują próby samobójcze w prównaniu ze swoimi wstrzemięźliwymi koleżankami. Wśród aktywnych seksualnie chłopców prób samobójczych jest aż siedem razy więcej.

Pac/LSN