To, co wygaduje Hanna Gronkiewicz-Waltz byłoby nawet śmieszne, gdyby nie to, że jest straszne. Otóż prezydent Warszawy zapewnia, że wyznaje te same wartości, co prof. Chazan. I jednocześnie dodaje, że mimo to uznała, że od wiary ważniejsze są bezprawne z punktu widzenia katolika zapisy prawne. Jednym słowem zapewnia, że wprawdzie wierzy, ale nie czyni i w praktyce uznaje, że wiara jej nie obowiązuje.

 

 

Odpowiedzią na takie jej zapewnienia są proste i jasne słowa św. Jakuba. On nie pozostawia wątpliwości, ile warta jest taka wiara. „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” - mówi św. Jakub. I aż trudno nie zadać pytania, czy zwolnienia z pracy człowieka za to, że był wierny obronie życie (czyli rzekomo wartości podzielanej przez Hannę Gronkiewicz-Waltz jest wprowadzaniem słowa w czyn). A kolejny rozdział jest rozstrzygający. „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić?Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” - podkreśla św. Jakub. Tak, tak pani prezydent, wiara bez uczynków jest martwa. I opowieści o wierności prawu stanowionemu, które zresztą katolika w sumieniu nie obowiązuje (warto, by przypomniała sobie pani „Evangelium vitae”), tego faktu nie zmieniają.

 

Tomasz P. Terlikowski