To nie z Unii Europejskiej, ale ze Stanów Zjednoczonych płynie realne wsparcie dla utrzymania jedności i pokoju w Europie - zauważa w swoim felietonie Piotr Gabryel.

Jak stwierdza publicysta, Amerykanie, a w tym rzecz jasna prezydent Donald Trump, naciskają na państwa europejskie należące do NATO, by te zwiększyły nakłady na obronę. Powód jest prosty - zabezpieczenie Europy przed ewentualnymi skutkami rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Jak stwierdza Gabryel, USA nie chcą dopuścić, by rosyjska agresja przybrała wymiar znacznie gorszy, niż zimna wojna, dlatego też dbają o wzmocnienie państw sojuszu.

Co równie istotne, a może nawet istotniejsze, Amerykanie nie chcą dopuścić do podziału Europy groźnego dla wielu krajów w tym Polski, który mógłby nastąpić po powstaniu gazociągu Nord Stream 2.

Powstanie gazociągu, jak zauważa publicysta, sprawiłoby, że Europa podzieliłaby się na tę poddaną rosyjskiemu szantażowi energetycznemu (w tej grupie znalazłaby się Polska) oraz grupę bezpieczną (państwa zachodnie).

Amerykanie starając się nie dopuścić do tego podziału, podejmują stosowne działania, do których zaliczyć trzeba ostatnią ustawę przyjętą przez amerykański kongres nakładającą sankcje na rosyjskie, ale także m.in. niemieckie, czy francuskie firmy biorące udział w powstawaniu gazociągu.

przk/dorzeczy.pl