"Za 2 tysiące złotych nie da się wyżyć. Trzeba przecież utrzymać dom, opłacić rachunki, które są bardzo wysokie"- wypłakiwała się w tabloidach Maria Kiszczak, wdowa po jednym z głównych architektów stanu wojennego. Mówiła tak w momencie, gdy coraz bliższe było wejście w życie tzw. ustawy dezubekizacyjnej.

Wdowa po Czesławie Kiszczaku obawiała się, że po wejściu w życie ustawy, również i ona straci wysoką rentę po mężu i będzie musiała żyć, jak statystyczny płatnik ZUS. Dodajmy, że wielu emerytów w Polsce musi wyżyć, opłacić rachunki, często również kupić leki, mając do dyspozycji kwotę nawet niższą niż 2000 zł miesięcznie. Okazało się jednak, że renta Kiszczakowej po zmarłym mężu nie została obniżona. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" żona Kiszczaka stwierdziła, że w Polsce żyje jej się "normalnie" i nadal otrzymuje świadczenie po zmarłym mężu, którego wysokość nie zmieniła się.

Dodajmy, że jej słowa wprawiły wielu czytelników w konsternację, zważywszy na to, jak głośno było o ustawie dezubekizacyjnej, a środowiska lewicowe i liberalne zaczęły nawet bronić emerytowanych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL, którzy nagle musieli przystosować się do życia na poziomie zwykłego Polaka. Warto zauważyć, że renty po mężu nie straciła ani Maria Kiszczak, ani zmarła w maju zeszłego roku Barbara Jaruzelska. 

Dlaczego tak się stało? Czesław Kiszczak pobierał tzw. rentę inwalidzką, której wysokość uzależniona jest od wysokości ostatniej pensji oficera. Ustawa dezubekizacyjna nie obejmuje rent inwalidzkich, a wyłącznie świadczenia byłych funkcjonariuszy. Dlatego też renta wdowy po jednym z architektów stanu wojennego wynosi nadal 7,5 tysięcy złotych. 

Oto, co mówiła Maria Kiszczak przed wejściem w życie ustawy dezubekizacyjnej:

"To jest przerażający pomysł rządu. Za taką kwotę (2 tys. złotych – przyp. red.) nie da się wyżyć. Trzeba przecież utrzymać dom, opłacić rachunki, które są bardzo wysokie"- tłumaczyła. 

Jak widać, nie spełniły się jej czarne wizje o życiu w takich warunkach, jak przeciętny polski emeryt. Swoją drogą, Kiszczak nieźle się zabezpieczył i śmieje się w twarz swoim ofiarom nawet zza grobu...

yenn/Rp.pl, Fronda.pl