Watykański stały obserwator w ONZ w Genewie, abp Silvano Tomasi, odniósł się po raz kolejny do rzezi chrześcijan w Iraku. Podkreślił wagę apelu papieża Franciszka do Organizacji Narodów Zjednoczonych o interwencję w Iraku. Arcybiskup powiedział, że szczególnie ważne w liście Franciszka do Ban Ki-Muna jest to, że papież pisze, iż tragiczna sytuacja „zmusza” społeczność międzynarodową do działania. „Jest to moralny imperatyw, konieczność, by działać” – powiedział abp Tomasi.

Hierarcha wyjaśnił, że chociaż papież nie pisze dokładnie, o jaki rodzaj działań apeluje, to daje do zrozumienia, co ma na myśli. Arcybiskup wyjaśnia, że w zapisach ONZ jest przewidziane, że „może dojść do takich sytuacji i relacji między państwami, gdy dialog i negocjacje ponoszą klęskę, a wielka liczba ludzi jest zagrożona: zagrożona ludobójstwem, zagrożona pogwałceniem ich fundamentalnych, podstawowych praw człowieka. W takim wypadku, gdy wykorzystano już wszystkie inne środki, artykuł 42 Karty ONZ staje się możliwym usprawiedliwieniem nie tylko dla nałożenia sankcji o ekonomicznym charakterze na państwo, grupę czy region, które gwałcą podstawowe prawa człowieka, ale także na użycie siły”. „Każdej siły, która jest konieczna, by zatrzymać to zło i tę tragedię” – dodaje abp Tomasi.

Hierarcha przestrzega też, by Zachód nie zapominał o niedawnej przeszłości. „Kilka lat temu, jak pamiętam, staliśmy w obliczu podobnej sytuacji do obecnej w północnym Iraku. Chodzi o to, gdy Tutsi i Hutu w Rwandzie zabijali się nawzajem. Odbywano spotkania, padały polityczne deklaracje, ale bardzo mało było działania. A teraz, każdego roku wspominamy niemal milion osób zamordowanych w ludobójstwie, wykonujemy coś w rodzaju ‘mea culpa’ mówiąc, że nie zrobiliśmy niczego efektywnego, co mogłoby zapobiec zabijaniu niewinnych osób. Niech Bóg broni, by podobna sytuacja nie miała miejsca dziś w północnym Iraku” – powiedział.

pac/radio vaticana