Portal Fronda.pl: Przywódcy Unii Europejskiej grożą Rosji nowymi sankcjami. To potrzebne?

Witold Waszczykowski, PiS: Jest to jak najbardziej uzasadnione. Mamy wiele dowód na to, że Rosja eskaluje konflikt przeciwko Ukrainie. W znaczący sposób wspiera materialnie i wojskowo rebeliantów. W związku z tym łamie prawo międzynarodowe i prowadzi podskórną agresję przeciwko innemu państwu. Wymagałoby to ukarania poprzez międzynarodowe sankcje.

A ich zaostrzenie jest realne?

W Europie jest wielu zwolenników podjęcia prób porozumienia z Rosją i odpuszczenia kwestii ukraińskiej. Nie ma wielkich szans na znaczące zaostrzenie sankcji, tak, by Rosja zaprzestała agresji.

Tylko w ostatnich dniach przeciw zaostrzeniu sankcji opowiedzieli się przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz oraz nowy premier Grecji, Alexis Tspiras. Skąd takie postawy?

Należy wyliczyć cały szereg kwestii. W Europie Zachodniej utrzymuje się dość duża sympatia wobec Rosji. Widać to na przykład w Niemczech, gdzie panuje przekonanie, że Moskwa doprowadziła do zakończenia zimnej wojny w zasadzie bez wielkiego rozlewu krwi – bo poza wojną bałkańską nie było żadnego znacznego konfliktu. W Niemczech uważa się często, że Rosja pozwoliła na zjednoczenie ich kraju. Istnieje też przekonanie, że Federacja Rosyjska ma specjalne prawa do terenów byłych republik radzieckich. Uważa się, że Rosję trzeba zrozumieć, trzeba zrozumieć traumę po upadku imperium i dać elitom czas na dostosowanie się do nowej sytuacji. Dochodzą do tego rozmaite interesy gospodarcze, które łączą biznes zachodnioeuropejski z Rosją, zwłaszcza na rynku energetycznym. Wśród niektórych polityków utrzymuje się też przekonanie, że można stworzyć jakiś „sojusz białego człowieka” – Europa i Rosja wspólnie przeciwko zagrożeniu muzułmańskiemu i chińskiemu. Należałoby połączyć zachodnią technologię i finanse z rosyjską energetyką. Wreszcie niewielka grupa upatruje w Putinie i jego ekipie obrońców jakichś wartości religijnych i konserwatywnych przed relatywizmem kulturowym.

Polski rząd wystarczająco naciska na zaostrzenie sankcji?

Nie dostrzegam żadnej polityki polskiego rządu wobec tego, co dzieje się na wschodzie. Polski rząd zgodnie z koncepcją pani premier Kopacz zakrzyknął kilka miesięcy temu, że jak pojawia się problem, to będziemy nawoływać: gąski, gąski do domu. Zamkniemy się i będziemy udawać, że „nasza chata jest z kraja”. Nie widzę żadnej aktywności poza polityczną retoryką. Nie ma w rządzie przekonaniu, że wygranie sprawy Ukrainy jest ważne dla naszego interesu i bezpieczeństwa. A tak przecież jest: jeśli pozwolimy, by rosyjska agresja uszła bezkarnie, otworzymy puszkę Pandory. Przekreślimy dorobek prawa międzynarodowego i pokażemy, że można je łamać już wszędzie. Poza nawoływaniem do sankcji polski rząd powinien też zacząć nawoływać do wydatnego wsparcia Ukrainy. Mówię o wsparciu finansowym oraz wojskowym, głównie poprzez dostawy broni.

Minister Tomasz Siemoniak tłumaczył, że sprzedaż broni jest kwestią skomplikowaną i nie da się tu niczego zrobić w krótkim czasie. Ma rację?

Nie rozumiem tego wyjaśnienia. Nie ma żadnych problemów ze sprzedażą broni. Państwo, które zostało zaatakowane i jest w zasadzie uznawane przez świat za ofiarę agresji, ma prawo do obrony i do zakupu broni. W związku z tym nie wiem, na czym miałby polegać skomplikowany charakter tej sytuacji. Jeśli nie chcemy sprzedawać broni śmiercionośnej, karabinów czy amunicji, to jest jeszcze cała masa ekwipunku, który można sprzedać zamiast tego. Hełmy, kamizelki, systemy łączności, logistyki i tak dalej. Nie słyszę o niczym, co Polska by sprzedała, poza jakąś piekarnią polową do pieczenia chleba kilka miesięcy temu. To trochę za mało.

Mówi się teraz, że wicepremier Siemoniak mógłby zostać premierem, zastępując na tym stanowisku Ewę Kopacz.

Nie wiem, na jakiej podstawie. Nie widzę żadnych dokonań tego człowieka. Jestem bardzo zdziwiony jego karierą. Nie rozumiem, jakim cudem został nie tylko ministrem obrony, ale i wicepremierem. Jednak po takich przykładach jak Graś, Nowak, „psiapsiółki” pani premier Kopacz –rozumiem, że również i pan Tomasz Siemoniak może robić w Polsce karierę. Nie widzę jednak prerogatyw, które upoważniają go do takich awansów i promocji. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski