Potop w Warszawie sparaliżował całkowicie komunikacyjnie, utonęły samochody na Trasie Toruńskiej. Zawiodły kanały deszczowe?

- Według tego, co przedstawiło Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji największe opady były nie w Warszawie, ale Siedlcach Poznaniu czy Białymstoku. Miasto może być przygotowane do takiej ulewy pod warunkiem, że ma drożną kanalizację deszczową. Według mnie ta kanalizacja nie jest drożna, nadaje się do remontu, który nie został przeprowadzony od wielu lat. Mało tego, nawet bieżąca konserwacja została zaniechana. Cieszmy się więc, że nie było ofiar w ludziach.

Kto za te zaniedbania powinien odpowiedzieć, aby odpowiedzialność znów się nie rozmyła?

- Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad oraz Hanna Gronkiewicz-Waltz, jako osoba odpowiedzialna za to, co dzieje się w mieście. Wedle informacji jakie mamy, świetnie działali strażacy, jednak służby miejskie MPWiK, odpowiedzialne za kanalizację deszczową przybyły na miejsca kilka godzin po wydarzeniu. Ponoć utknęły w korkach. Są jednak od tego inne służby do pomocy, aby samochody przeznaczone do szybkiego czyszczenia kanalizacji po prostu przeholować.

Podczas tej intensywnej ulewy widziałem na Żoliborz na skrzyżowaniu ulic Krasińskiego z Popiełuszki, właz kanału spod którego woda szła pod ciśnieniem w górę na wysokość 1,5 m niczym gejzer. Pokrywa włazu mogła nagle pod tym ciśnieniem polecieć w górę. To był mały horror dla kierowców jadących obok tego włazu.

- To pokazuje, że są niedrożne przewody deszczowe i ciśnienie wody wybija w górę. Trzeba prowadzić konserwację i udrażniać. Cóż, najłatwiej wydać jednak 12 mln na fontanny jak zrobiło to MPWiK na Podzamczu.

Rozmawiał Jarosław Wróblewski