O pomyśle zmian konstytucyjnym i o tym, jaki kształt powinna mieć nowa ustawa zasadnicza rozmawiamy z publicystą Łukaszem Warzechą.

 

Czy można zgodzić się ze stwierdzeniem Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, że „zmiana konstytucji jest potrzebna, by Polska stała się krajem bezpieczeństwa, wolności, sprawiedliwości i równości”? Czy zmiany są potrzebne, a jeśli tak, to jakie?

Ja bym tę kwestię podzielił jednak na dwa pytania. Po pierwsze – czy zmiany w Konstytucji są potrzebne łamane przez możliwe. A po drugie, w którą stronę miałyby iść i czy te aspekty, które wymieniał Jarosław Kaczyński są najważniejsze. Pytanie o potrzebę zmian i ich kierunek to dwa zupełnie różne zagadnienia.

W takim razie po pierwsze, czy zmiany są możliwe?

Uważam, że absolutnie tak. Konstytucja z 1997 roku to nie jest jakieś boskie prawo, które otrzymał Mojżesz na kamiennych tablicach na górze Synaj, tylko jest to prawo uchwalone przez ludzi w bardzo konkretnym kontekście politycznym. Przypomnę, że kiedy pracowano nad obecną ustawą zasadniczą, szefem komisji konstytucyjnej był późniejszy prezydent Aleksander Kwaśniewski. To oznacza, że w dużej mierze konstruował ją pod siebie i pod swój obóz polityczny. Czasy od tamtego momentu się bardzo zmieniły. Ta Konstytucja w wielu punktach nie przeszła próby czasu.

Na przykład w jakich?

Można tu wymienić chociażby kwestię konieczności doprecyzowywania przez Trybunał Konstytucyjny kompetencji prezydenta i rządu w zakresie polityki zagranicznej. Mówię tu o czasach, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński, a rządziła Platforma Obywatelska. To jest oczywiście tylko jeden z przykładów, bo takich miejsc w Konstytucji wymagających dookreślenia jest dużo więcej. Tym samym jestem zdecydowanym zwolennikiem tego, by rozpocząć dyskusję o zmianie Konstytucji.

W jaką stronę te zmiany miałyby więc pójść?

To jest już zupełnie odrębna kwestia. Więcej na temat konkretnych możliwości powiedział pan prezydent 3 maja. Mówił o dwóch bardzo konkretnych rzeczach. Oczywiście należy to traktować jako pewien przykład, ale faktem jest, że prezydent to wymienił. Mowa tu o kwestii emerytalnej oraz o opiece nad niepełnosprawnymi, o których wspominał Andrzej Duda, zauważając, że Konstytucja nie mówi o godnym życiu, tylko o przeżyciu. Zarówno w wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego jak i prezydenta było bardzo dużo akcentów głównie socjalnych, co mówię z żalem, bo uważam, że jeżeli Konstytucja miałaby zostać zmieniona, powinna być zmieniona w zupełnie inną stronę.

To znaczy?

Nie w stronę poszerzania gwarancji socjalnych, tylko po pierwsze w kierunku lapidarności (na wzór konstytucji amerykańskiej), to znaczy powinny być w niej wymienione wyłącznie zagadnienia absolutnie najważniejsze dla państwa, a nie cały katalog spraw socjalnych, czy określenie wieku emerytalnego. To jest w ogóle kompletny absurd, by umieszczać w ustawie zasadniczej taką sprawę. Nie zawieramy tam też pojęć typu „godne życie”, dlatego że to będzie podlegało zupełnie dowolnej interpretacji. To się mija z celem. Konstytucja powinna określać wyłącznie najważniejsze sfery działania państwa, a uważam, że sfera socjalna w bardzo ograniczonym stopniu spełnia to kryterium.

Jak powinna być więc skonstruowana nowa Konstytucja?

Warto przypomnieć, że w biurze ś.p. Janusza Kochanowskiego były już opracowane trzy projekty Konstytucji i zmian ustrojowych. Jeden wariant zakładał zoptymalizowanie obecnej Konstytucji. Była to Konstytucja na wzór obecnej, ale z pewnymi poprawkami, które miały usprawnić funkcjonowanie państwa. Drugi wariant zakładał system kanclerski, w którym pozycja premiera jest bardzo mocna, a prezydenta znacznie słabsza. Trzecim wariantem był system prezydencki, gdzie głową rządu jest prezydent. Namawiałbym obecnych rządzących, aby sięgnęli po te projekty i oparli się na jednym z nich. Tamte propozycje były zwarte i bardzo oszczędne. Janusz Kochanowski był zdania, że Konstytucja nie ma w pięciuset artykułach opisywać wszelkich możliwych kwestii, tylko ma zawierać wyłącznie najważniejsze reguły, wg których ma być rządzone państwo.

Andrzej Duda mówił również o konsultacjach społecznych, które miałyby poprzedzić uchwalenie nowej Konstytucji. Ale czy rzeczywiście możliwa jest jakaś rzetelna dyskusja na ten temat i osiągnięcie konsensusu?

Zgadzam się z Panem prezydentem, że projekt nowej Konstytucji musiałby być skonsultowany z suwerenem, czyli z narodem. Konstytucja narzucona przez polityków nie będzie się sprawdzać, ludzie będą mieli poczucie, że coś zostało im znowu podane z góry, a oni sami nie wyrazili na to zgody. Jak to zorganizować w praktyce? Moim zdaniem się da, mamy mechanizm konsultacji społecznych wbudowany w proces legislacyjny. On oczywiście nie jest doskonały, ale można by na jego podstawie zbudować narzędzie pozwalające na takie konsultacje właśnie w ramach projektu nowej Konstytucji.

Czy w obecnych warunkach politycznych w ogóle można pracować nad takim projektem?

Jeżeli taki projekt by powstawał, niezależnie czy w tej kadencji, czy w następnej, nie liczyłbym na jakikolwiek konsensus wszystkich sił politycznych. Czym innym jest jednak uzyskanie zgody sił politycznych, które w tej chwili jak większość opozycji są nastawione na całkowitą negację wszystkiego, co robi władza, a czym innym jest skonsultowanie projektu z obywatelami, czyli np. z organizacjami pozarządowymi, kołami eksperckimi, czy naukowcami. Tu myślę, że gdyby powstał projekt, takie struktury dosyć chętnie włączyłyby się w proces konsultacji. Natomiast politycy opozycji nie, z wyjątkiem Ruchu Kukiza, który ma inny stosunek do zmian konstytucyjnych.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW