„Uczcie się kochać” to zapis rekolekcji dla członków Kościoła Domowego wygłoszonych w 2010 roku. W sposób prosty i bezkompromisowy Wanda Półtawska przekazuje swoim słuchaczom, a teraz i czytelnikom, recepty na to, jak zbudować trwałe i solidne małżeństwo, w jaki sposób stworzyć dzieciom właściwą przestrzeń wychowawczą, czym tak naprawdę jest miłość. Nie stroni też od etyki seksualnej. Słowem – mówi o wszystkim, co małżeństwo rozwija i umacnia. Swoje refleksje nieustannie konfrontuje z nauczaniem św. Jana Pawła II. Jako punkt wyjścia przyjmuje Jego antropologię i etykę, i w tym duchu prowadzi własne rozważania. Rozważania, które dla wielu dziś budzą pewne zastrzeżenia i kontrowersje. Niemniej jednak sześćdziesiąt lat pracy w Poradni Rodzinnej pozwala Wandzie Półtawskiej na formułowanie takich, a nie innych tez. Bo życie w miłości małżonków, otwarcie na dzieci, przyjmowanie ich jako daru, a nie krzyża, wspólna modlitwa – to te kwestie, które uratowały niejedno małżeństwo. Dlatego swoim własnym autorytetem, w sposób jasny i bezpośredni Wanda Półtawska przypomina istotę powołania kobiety i mężczyzny.

Jaka jest Boża wizja miłości zdaniem Wandy Półtawskiej? „Chłopak dziewiczy, dziewczyna dziewicza, pokochają swoje własne dusze, poznają wspólny system wartości i odkryją, że mają od Boga dane powołanie, wiążą się węzłem z Bogiem i są małżeństwem, które prowadzi do nieba gromadkę dzieci”. Nierealne? Jak najbardziej realne, pod warunkiem, że współczesny człowiek zrozumie, że istota miłości rozgrywa się w duszy, a nie w ciele. A miłość ta musi być całkowicie bezinteresowna, altruistyczna, sprawiedliwa i wymagająca. Od siebie, nie od tego drugiego.

Współczesnej kobiecie, zabieganej, zdezorientowanej Wanda Półtawska, za Janem Pawłem II, wprost przypomina jej najważniejsze powołanie. A jest nim macierzyństwo. Ma być ona – jak to pięknie określał św. Jan Paweł II – „służebniczką życia”. „Ciało kobiety służy życiu dziecka, cała fizjologia, wszystko w kobiecie służy dziecku przez większość życia”. I czy kobieta tego chce czy nie, wszystko w niej jest gotowe do tego, by mogła stać się matką. Rolą matki jest „zabezpieczyć sobą życie dziecka – dawać wszystko, własną krew, więc macierzyństwo jest symbolem altruizmu”. Tyle że wiele współczesnych kobiet, pod wpływem myśli feministycznej, wypiera macierzyństwo, nie chce dzieci, albo traktuje je wręcz przedmiotowo: „Doszło do tego, że macierzyństwo w rękach kobiety stało się jej zachcianką: „Teraz chcę się pobawić żywą laleczką, więc chcę dziecko”. „A jak nie mogę urodzić, to mają mi je zrobić sztucznie, bo chcę mieć dziecko”. Albo przeciwnie – „Teraz nie chcę dziecka, to macie je we mnie zabić”. Od zachcianki kobiety ma zależeć ludzkie życie? Jak można użyć takiego argumentu, że kobieta chce dziecka. No to, że chce? To nie ma żadnego znaczenia. Chcieć nowego człowieka musi Bóg”.

Rodzicielstwo to nie jest łatwa droga, bo – jak przekonuje Wanda Półtawska – jest ono dla jednej osoby za ciężkie. Dlatego tak ważne jest, by matka miała wsparcie w swoim mężu, ojcu dziecka. Ojcostwo zatem nie może być przypadkiem. „Kobiecie zostawia się dzieci do wychowania, co jest bzdurą – żadna kobieta sama nie wychowa dziecka. Kobiety mają dać klimat ciepła – poczucie bezpieczeństwa i ciepła. Ale prowadzić powinien mężczyzna – jak ojciec się nie włącza, to nie ma wychowanych dzieci. Teraz jest tyle problemów wychowawczych, bo nie ma mężczyzn ani w domu, ani w szkole”.

O ile macierzyństwa uczyć się nie trzeba, to z ojcostwem już nie jest tak prosto: „mężczyzna musi się dowiedzieć i nauczyć, że jest ojcem, ponieważ on nie ma żadnych doznań ojcostwa, nie ma żadnych osobistych przeżyć ojcostwa. Ma tylko przeżycie zjednoczenia z kobietą, nie wie, co to jest być ojcem. Musi się dowiedzieć, że jest dziecko i zaakceptować siebie jako odpowiedzialnego ojca. Ale on nieraz potrafi zaprzeczyć: „To nie ja, to ten inny”. Nieraz mężczyzna wręcz wypiera się ojcostwa i nie chce przyjąć dziecka. Jest problem odpowiedzialności za potencjalne ojcostwo i za los dziecka” – pisze Wanda Półtawska.

I choć dzieci w rodzinie są darem, nie mogą one sobą przesłonić istoty małżeństwa. A tą jest wzajemna miłość męża i żony, a także wspólna strategia, jak swoje powołanie realizować w praktyce. „Potrzeba, żeby małżeństwa porozumiały się co do spraw najważniejszych, a nie tylko materialnych. Dążenie do dóbr nie łączy ludzi, a rozdziela, bo im więcej chcą mieć, tym więcej muszą temu poświęcić czasu i wtedy nie ma czasu na miłość, na pójście gdzieś razem, na porozmawianie, na czułość – nie mają czasu realizować miłości”.

Na 170 stronach Wanda Półtawska porusza szereg problemów trapiących małżonków i rodziców. Pisze o antykoncepcji, otwartości na życie, ale także o wyborze szkoły dla dziecka, wychowaniu dziewcząt i chłopców. Świat, który przestawia Wanda Półtawska, jest czarno-biały, dla niej żadne odcienie szarości się nie liczą. Albo coś jest dobre, albo złe. Teoria idzie w parze z praktyką. W książce nie brakuje odwołań do autentycznych przykładów i ludzi, z którymi Wanda Półtawska w ciągu swojego pięknego i długiego życia się spotykała. I na tym polega wartość tej książki, że jest autentyczna i szczera, bo „każdy spotkany człowiek jest jakim zadaniem. Nie ma przypadkowych spotkań”.

 

Małgorzata Terlikowska

 

Wanda Półtawska, „Uczcie się kochać”, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2015.