Gdy w zeszłym tygodniu rodzice przyszli po dzieci do publicznego żłobka „Zaczarowany zamek" w rzymskiej dzielnicy Bufalotta, wychowawczynie przedstawiły im zbiór ilustrowanych książeczek zalecanych do czytania dzieciom. Wśród nich znalazła się „Historyjka pewnej rodziny" z dwoma paniami i czwórką dzieci na okładce. W środku znalazła się ilustrowaną opowieść: „Meri i Franci to dwie kobiety. Bardzo się kochały i chciały mieć dzieci. (...) W Holandii jest klinika, w której uprzejmi panowie przekazują w darze swoją spermę dla tych, którzy jej nie mają. Franci wzięła tę spermę i włożyła do brzuszka Meri. Dzięki temu w brzuszku zaczęła rosnąć Margherita. Dziś ma dwa lata i dwie mamy". Takiej indoktrynacji miały być poddawane trzyletnie dzieci.

Były też opowieści np. o dwóch tatusiach czy o chłopcu, który stwierdził, że jest dziewczynką, co bardzo go ucieszyło. 

Według zaleceń dyrekcji żłobka rodzice powinni pogłębiać z dziećmi w domach tematy poruszane w książeczkach.

Na szczęście rodziców oburzyła ta inicjatywa. Zadeklarowali, że nie chcą by ich dzieci były w wieku trzech lat poddawane edukacji seksualnej. Wskazali również, że wśród książek proponowanych rodzicom dla ich dzieci nie było żadnej o tradycyjnej rodzinie.

Dyrektork i opiekunki żłobka w ten właśnie sposób zinterpretowały wydany przez wydział edukacji władz Rzymu okólnik w którym zalecano m.in.:

„Aby walczyć z homofobią, mordowaniem, biciem i prześladowaniem kobiet przez mężczyzn, w procesie edukacji dzieci w wieku do sześciu lat należy zdecydowanie zwalczać nierówności płci i tradycyjny podział na role społeczne”.

Walka z homofobią w żłobku – pomysł godny działaczy LGTB. Dobrze, że rodzice okazali się czujni i nie ulegli nachalnej propagandzie.

All/Rzeczpospolita