Pierwszy przywódca Solidarności i były prezydent RP, Lech Wałęsa ośmieszył dziś nie tylko siebie, ale również protest opiekunów osób niepełnosprawnych, co zarzucają mu nawet dziennikarze niezbyt przychylni obecnemu rządowi. 

Do historii przejdzie zwłaszcza jedna z wypowiedzi Wałęsy. W pewnym momencie protestujący poprosili go, aby pozostał z nimi w Sejmie, zaoferowali nawet dodatkowy materac. Były prezydent odpowiedział, że ma swoje zobowiązania, m.in. spotkanie w Puławach. Wieczorem był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Prowadzący zwrócił uwagę, że gdyby Wałęsa pozostał w Sejmie, o proteście mógłby dowiedzieć się cały świat. 

"Ja mogę do nich wrócić i nie wykluczam, że do nich powrócę. Nie wykluczam nawet, że zostanę, ale to musi być zaplanowane i uzgodnione, bo mam różne zobowiązania"-podkreślił były prezydent. Całe spotkanie można bardzo łatwo streścić. Protestujący proszą o pomoc, Wałęsa pyta, jak pomóc i tak mniej więcej przez godzinę. Oprócz tego: "PiS trzeba obalić", przeplatane ulubionym słowem byłego prezydenta czyli "ja" i historiami o Solidarności. 

"Ja chcę zwyciężać z wami, a nie siedzieć. Na 18:00 mam spotkanie w Puławach"- w taki sposób Lech Wałęsa odpowiedział na propozycję pozostania z protestującymi. 

yenn/TVN24, Fronda.pl