Ostatnio dzień bez złotych myśli byłego prezydenta Lecha Wałęsy jest dniem straconym. A tymi pierwszy przywódca "Solidarności" od jakiegoś czasu dzieli się nader chętnie. Raz obrzydliwie obraża przeciwników politycznych, raz opowiada przekomiczne historie, takie jak ta o podróży z prezydentem Andrzejem Dudą do Stanów Zjednoczonych. 

Wszyscy doskonale wiemy, w jakim stroju Wałęsa, który jako jeden z byłych i obecnych światowych przywódców, został zaproszony na pogrzeb byłego prezydenta USA, George'a H. W. Busha, pojawił się na tych uroczystościach. Przebieg pogrzebu znamy natomiast m.in. z obszernej relacji fotograficznej prezydenta Wałęsy. Największe zaciekawienie opinii publicznej wzbudziła jednak sama wspólna podróż polskich prezydentów na ostatnie pożegnanie amerykańskiego przywódcy. Wiele osób było z pewnością zaciekawionych, o czym- i czy w ogóle- rozmawiał z Lechem Wałęsą Andrzej Duda. 

"W tamtą stronę, chyba 10 godzin, było dwa zdania. Ponieważ wszedł (prezydent Duda- przyp. red.), zobaczył mnie w koszulce, więc prawie zemdlał. Nawet się nie przywitał, nic"- opowiadał były prezydent w rozmowie dla Superstacji. Swoją relację wzbogacił dziwnym ruchem, mającym oddać reakcję prezydenta Dudy na koszulkę "Konstytucja". 

"Ale po chwili się jednak zreflektował i mówi: „Mam kasety, może by pan pooglądał”. A ja mówię: „Zależy jakie pan ma”. Tych co ja chciałem, to nie miał. Miał jakieś takie nowoczesne, ja lubię zwierzęta, jakieś takie przyrodnicze, wykopaliska, inne tematy, które mnie bawią"- wspominał pierwszy przywódca "Solidarności". Jak twierdzi, była to cała rozmowa z prezydentem Andrzejem Dudą. Z kolei droga powrotna upłynęła obu politykom bez rozmowy, jedynie przy wysiadaniu z samolotu wymienili zdawkowe uprzejmości. 

yenn/Twitter, Fronda.pl