W wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” Lech Wałęsa twierdzi, że mógłby zakończyć swoją działalność jako senator. Miejsce to miałby otrzymać jak osoba szczególnie zasłużona dla państwa polskiego – po uprzedniej reformie konstytucji. Na czym ta reforma miałaby polegać? Otóż w senacie mieliby zasiadać szefowie Polskiej Akademii Nauk, byli prezydenci, premierzy oraz osoby zasłużone dla państwa.

Lech Wałęsa powinien więc dostać dwa miejsca – przecież nie tylko wyjątkowo zasłużył się dla Polski, ale jeszcze był tym prezydentem… Co Wałęsa by w senacie robił? Niewykluczone, jak sam mówi, że zająłby się krzyżówkami – z  całą pewnością załatwiałby też jednak „ważne dla państwa polskiego sprawy” na życzenie „prezydenta i premiera”.

A prezydent miałby zresztą po  wymarzonej przez Wałęsę reformie konstytucji większe prerogatywy. Chodzi tu o utworzenie systemu prezydenckiego, „z dekretami włącznie”, które przechodziłyby jednak przez parlament.

Cóż, jeśli tak by miało być, to wypada żałować, że prezydentem nie zostałby właśnie Wałęsa. Bo po jego ostatniej kadencji tych „wielkich zasług” to jakoś specjalnie nie widać. Może w nowym dynamicznym systemie Wałęsa wykazałby się bardziej?

kad