Portal Fronda.pl: Po co nam, w XXI wieku, kiedy skupiamy się raczej na zapewnieniu sobie komforty i wygody, Wielki Post, który kojarzy się raczej z wyrzeczeniami?

Ks. Jan Sikorski: Każde działanie człowieka, jeśli jest roztropne i ma wydać dobry owoc, wymaga jakiegoś wysiłku, pewnych ograniczeń po to, aby było lepsze, skuteczniejsze. To jest taka perspektywa codzienna. W życiu religijnym Wielki Post ma sens ze względu na zbliżenie się do Pana Jezusa, naśladowanie Jego czterdziestodniowego postu i wzięcie na siebie choćby części Jego ofiary, męki i cierpienia. Poświęcenie wydaje owoce, na przykład rozpalenie życia religijnego czy gorliwość w wierze. Powiada się, nie bez przyczyny zresztą, że nie ma wiary bez ofiary. Wiara wymaga ofiary, ale nie jest to ofiara, która jakoś tam spada na nas z góry, a my ją po prostu przyjmujemy jako coś niespodziewanego czy narzuconego. Ofiarę musimy podjąć sami. Ważne jest świadome podejmowanie trudu po to, aby być bliżej Jezusa Chrystusa.

Dlaczego w Wielkim Poście nie powinniśmy urządzać hucznych zabaw, głośnych imprez?

Post wymaga skupienia, pewnego dystansu od rzeczy, które człowieka pochłaniają, a które są przecież dobre i potrzebne, jak rozrywka. Jest jednak czas pracy i czas odpoczynku. Wielki Post, jaki dziś się rozpoczyna, jest czasem intensywnej pracy. Ograniczamy więc rozrywkę i relaks, które przecież są ważnymi elementami życia człowieka, ale teraz mogą kolidować ze skupieniem się w tym wyjątkowym okresie liturgicznym. Samo słowo „rozrywka” wskazuje na pewien wymiar „rozerwania” człowieka, odciągnięcia go od jego problemów, usiłowania zapomnienia o nich... A tu dzieje się dokładnie odwrotnie. Staramy się zagłębić w nasze życiowe problemy po to, aby spojrzeć na nie z innej perspektywy, spróbować je wyprostować.

Ale to nie oznacza, że w Wielkim Poście mamy być smutasami? „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy” - mówi Pan Jezus.

Smutek jest negatywnym doświadczeniem w życiu człowieka, pojawia się wtedy, kiedy dzieje się coś złego, kiedy człowiek grzeszy. Owocem upadku jest smutek. Ale doświadczenie Wielkiego Postu jest czymś przeciwnym! Jest przylgnięciem do Pana Jezusa, złączeniem się z Nim, szukaniem Go, odkrywaniem Jego miłości – tutaj nie ma miejsca na smutek! Jest jedynie pewien wysiłek, który wymaga skupienia.

Po co nam w Wielkim Poście postanowienia, które polegają w dużej mierze na odmawianiu sobie różnych rzeczy. Czy to nie jest umartwianie się na siłę?

Gdyby te postanowienia miały jakiś masochistyczny akcent, to oczywiście, byłoby to czymś złym. Św. Paweł mówił o poskramianiu swego ciała i „braniu go w niewolę”. Ciało przeciwko duchowi występuje – ostrzegał Apostoł. Chodzi więc o to, aby rządził nami duch, a nie ciało, które nieraz ma zachcianki, nie zawsze dobre. Człowiek ma być panem samego siebie. Czyńcie sobie ziemię poddaną – polecił Pan Bóg. To oznacza, że poddaną mamy uczynić także ziemię swojego ducha, swojej postawy. Postanowienia wielkopostne są w końcu czymś, co nas „szlifuje”.

Ale ile lat z rzędu można odmawiać sobie słodyczy? I jaki w ogóle jest sens niezjedzenia czegoś, podczas gdy to wprawi nas w tak zły humor, że będziemy warczeć na bliskich? Może ma Ksiądz pomysły na inne postanowienia, co zainspiruje naszych spóźnialskich czytelników, którzy jeszcze nie zdążyli pomyśleć o postanowieniach?

Ewangelia podsuwa nam trzy drogi – modlitwę, post, jałmużnę. W pierwszej chodzi o takie postanowienia, pomocne w usprawnieniu naszej modlitwy, która zawsze wymaga pewnego wysiłku ze strony człowieka, nieraz ją zaniedbujemy czy modlimy się sporadycznie. W tej dziedzinie także można pościć – opanowując siebie, swoje lenistwo, wszystko, co nam przeszkadza skupić się na modlitwie. W przypadku postu możemy odmawiać sobie słodyczy, alkoholu, mięsa czy w jakiś inny sposób ograniczać cielesne przyjemności. I wreszcie jałmużna, czyli dzielenie się z innymi. Tu nie chodzi jednak o rzucony komuś potrzebującemu pieniądz, tylko danie czegoś z siebie dla innych. Ten dar nie musi mieć formy materialnej, to może być przebaczenie, większa życzliwość, zaangażowanie w pracy, naprawienie zepsutych czy zaniedbanych relacji... To są płaszczyzny ewangeliczne. Jeśli człowiek zrobi starannie rachunek sumienia, to zobaczy swoje braki i zobaczy przestrzenie, w których mógłby podjąć postanowienia. Wielki Post to specjalny czas na zastanowienie się, co można zrobić, aby usunąć te braki i to wszystko, co trapi nas, a przez nas innych ludzi, naszych bliskich.

Rozm. MaR