W rozmowie z Radiem Watykańskim papieski jałmużnik przyznał, że zaproszenia na to kardynalskie przyjęcie rozdawał już od tygodnia pośród ludzi ulicy, którym wraz z Gwardią Szwajcarską rozdaje pożywienie. Część zaproszeń trafiło też do Wspólnoty św. Idziego, która rozdzieliła je między migrantów, którzy przybyli do Włoch czy to drogą morską, czy to korytarzami humanitarnymi. W sumie zgromadziło się 280 osób.
„Dla nas było najważniejsze, aby odbyło się to na Watykanie, żeby oni poczuli, że my ich zapraszamy do swego domu, a nie do restauracji” – podkreśla kard. Krajewski, zapewniając, że była to dobra kolacja, podana w stołówce dla pracowników Watykanu i przygotowana przez watykańskich kucharzy. Zdaniem papieskiego jałmużnika, jego goście zrozumieli ten gest.
“ Przyjęli to z wielką radością, bo oni lubią być zapraszani – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Krajewski. – Przywracanie godności następuje w ten właśnie sposób, że im dajemy to, co dla nas jest normalne. My siadamy do stołu, a oni jedzą na ulicy, na krawężnikach, gdzieś po kątach. Przystroiliśmy pięknie stoły. Na każdym stole były kwiaty, normalne metalowe sztućce i ceramiczne talerze, a nie plastikowe. Wszędzie były serwetki, które lubi Papież, czyli ze słonecznikami. Był szampan, było wino. Oczywiście nasi wolontariusze obsługiwali naszych gości, nie zostawiali butelek na stole, żeby ktoś nie miał pokusy przy tak gorących dniach przesadzić z alkoholem. Traktowaliśmy ich tak, jak traktuje się gości w każdym domu, czyli z sercem, z miłością. Dzieliliśmy się posiłkiem najlepszym, jaki byliśmy w stanie przygotować. ”