Czytania Liturgii Słowa Wigilii Paschalnej co roku zaskakują czymś nowym. Wydaje się, że znamy je niemal na pamięć i trudno spodziewać, aby przyniosły nieznane treści. A jednak! Słowo Boże jest żywe i pozwala czerpać z tego źródła na cały kolejny rok.  

Podczas tegorocznej Paschy, uderza mnie nieogarnięta miłość Boga do człowieka. Już w pierwszym czytaniu, w opisie stworzenia świata z Księgi Rodzaju, widzimy z jaką radością Bóg tworzy świat, właśnie dla nas. Ukoronowaniem dzieła stworzenia jest bowiem człowiek. Te wszystkie morza, plaże, góry, piękne, pachnące kwiaty, słodkie owoce, całą przyrodę Bóg podarował właśnie nam. Uderza tajemnica stworzenia – wymykająca się ludzkiemu poznaniu. Przecież laboratoryjnie nie można uzyskać ani siły ciążenia, ani życia. Czas, w którym działał Bóg – jest niepojęty dla zwykłego śmiertelnika. Zgodnie z hipotezą wielkiego wybuchu, jeśli jest prawdziwa, tzw. Era Plancka, czyli pierwszy okres powstawania wszechświata, zawarł się w przedziale od zera do10 do -43 potęgi sekundy. Pierwsze jądra pierwiastków tworzyły się w kilka sekund, natomiast era galaktyczna, gdy rozbłysły pierwsze gwiazdy mogła trwać nawet 100 mln lat! Czy ktokolwiek potrafi to ogarnąć? Przy okazji stworzenia człowieka, na co wspaniale zwraca uwagę, ks. prof. W. Chrostowski, poznajemy bogactwo natury Boga Trójjedynego. „A wreszcie rzekł Bóg: 'Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam'.” (Rdz 1,26). Podobnego do złożonej i niepojętej natury Boga.

Z kolei czytania: trzecie i piąte, zadziwiają nie tylko ogromem miłości, przejawiającej się w cudownych znakach, które Najwyższy ofiarował ludziom, niemającym przecież żadnych zasług, ale przede wszystkim darem wolności, który właściwie wykorzystany zbliża i jednoczy z Bogiem. W opisie przejścia Izraela przez Morze Czerwone nie możemy nie dostrzec pewnego wahania narodu wybranego, stojącego nad brzegiem morza przy napierającym tłumie wojsk egipskich. Izrael musiał uwierzyć, zaryzykować i rzucić się w toń. Na podobne ryzyko musi zdobyć się człowiek, którzy decyduje się na nawrócenie. Wystarczy tylko otworzyć swoje ucho na Słowo Boże, nie opierać się, nie zatwardzać swojego serca. Wówczas realizuje się obietnica dana poprzez proroka Izajasza : „tak słowo, które wychodzi z ust moich nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55,11). Zawstydzają pierwsze wersety tego czytania, że wydajemy pieniądze na to, co nie jest chlebem i tracimy czas na pracę, która nigdy nie nasyci, zamiast czerpać ze Słowa Życia, dostępnego za darmo i to dla każdego...

[koniec_strony]

Wreszcie ostatnie, dziewiąte czytanie, perykopa z Ewangelii św. Mateusza. Zmartwychwstanie zostaje wpierw objawione kobietom. Nie mężczyznom, którzy stchórzyli, uciekli spod Krzyża, wcześniej zaparli się Chrystusa, pewnie rozpaczali i szemrali. Właśnie kobietom, istotom emocjonalnym, a nie racjonalnym. Tylko one są w stanie nie ulęknąć się anioła Pańskiego, który zatrwożył żołnierzy, tylko one są w stanie uradować się zmartwychwstaniem, jak pisze św. Mateusz i z autentyczną radością zanieść tę Dobrą Nowinę całemu światu. Jego uczniowie mają przecież problem, aby go rozpoznać, tak jak ci, którzy szli do Emaus, albo jak Tomasz, który nie widział i nie uwierzył.

Zwykle przy okazji składania życzeń można usłyszeć pragnienie, aby te święta były „wesołe” (czyli co – wesołkowate, zabawne?), „spokojne” (czy rzeczywiście największym pragnieniem chrześcijanina powinien być „święty spokój”?) lub „zdrowe” (naprawdę to zdrowie, a nie wiara jest najważniejsze?). Czyż poganie tak sobie nie czynią?

Dlatego życzmy sobie dobrego przeżycia tych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Ważne jest także, abyśmy potrafili przez kolejne niedziele Okresu Wielkanocnego, podzielić się radością Chrystusa Zmartwychwstałego z tymi, do których Dobra Nowina jeszcze nie dotarła. Owa radość niech ma charakter misyjny wobec tych, którzy będą w tych dniach gorszyć się, cierpieć i frustrować. Przecież dzięki Chrystusowi mamy życie wieczne, śmierć została zwyciężona!

Tomasz Teluk