Polska marnuje coraz więcej krwi, w tym osocza, choć można produkować z niego cenne leki - pisze "Gazeta Wyborcza", powołując się na raport NIK.

Ponad 700 tysięcy Polaków to aktywni krwiodawcy. Polska jest samowystarczalna, gdy chodzi o zaopatrzenie w krew i jej składniki. Krew jest pobierana i przetwarzana zgodnie z najwyższymi standardami. Ten pozytywny obraz psują jednak informacje o marnowaniu się pobieranej krwi i osocza.

W 2010 r. utylizowano 4,9 proc. zapasów, co stanowi średnią na świecie, ale nie w najwyżej rozwiniętych krajach. W 2013 r. marnowało się 7,4 proc. W sumie w ciągu czterech lat zutylizowano 275 tys. l krwi - donosi "Gazeta Wyborcza".

Szpitale zużywają zaledwie 1/3 zapasów osocza. Nadwyżkę można wykorzystać do wytworzenia cennych leków krwiopochodnych (np. dla chorych na hemofilię). W Polsce nie ma jednak firmy, która by się tym zajmowała.

Sprzedażą osocza miało się zajmować Narodowe Centrum Krwi i ministerstwo zdrowia. Tymczasem nie sprzedano ani litra, a osocze zalega w mrożniach. Niedawno trzeba było zutylizować kilkadziesiąt litrów osocza, ponieważ skończył się trzyletni termin przydatności.

Jednocześnie przy nadwyżkach osocza zaczyna brakować krwi m.in. z powodu wzrostu liczby przeszczepów szpiku i wątroby oraz operacji na dużych naczyniach.

Według NIK, jeśli liczba dawców nie wzrośnie i poprawi się gospodarowanie pobieraniem krwi, może jej zabraknąć.

All/Gazeta Wyborcza