Funkcjonariusze ABW odkryli w mieszkaniu Stanisława Sz. analizę dziennikarzy, PR-owców i ekspertów, których GRU może spróbować zwerbować – dowiedział się portal tvn24.pl. Stanisław Sz. miał też jako swoje główne zadanie wejść do Sejmu i nawiązać kontakt z posłami.

Szef ABW płk Dariusz Łuczak zaprezentował sejmowej speckomisji materiały, które Stanisław Sz. tworzył dla GRU.

„Sylwetki znanych dziennikarzy, ale też polityków i ekspertów od energetyki. Niektóre nazwiska mroziły krew w żyłach” – mówił jeden z rozmówców tvn24.pl ze speckomisji. Nie chciał podać szczegółów.

Wiadomo, że wśród ekspertów była osoba, która była blisko objęcia stanowiska w kluczowej spółce energetycznej. A także polityk, którego sytuacja w partii się pogorszyła – to zostało wskazane jako okazja do werbunku.

Stanisław Sz. przygotowywał takie raporty dla GRU od kilku lat. Przekazywał je w utajniony sposób pracownikom ambasady Rosji. Sam zdobył obywatelstwo Polski zaledwie dwa lata temu. A to oznacza, że został pozytywnie zaopiniowany przez polskie służby specjalne.

Jednak posłowie, z którymi rozmawiał tvn24.pl twierdzą, że Stanisław Sz. był już obserwowany „od długiego czasu”.

„Miał motywacje patriotyczne. Do pracy szpiega był przygotowany profesjonalnie, nadzwyczaj ostrożnie się zachowywał” – powiedział jeden z rozmówców o Stanisławie Sz., który urodził się w ZSRR.

Agent miał też nawiązać kontakt z posłami z komisji do spraw gospodarki i podkomisji do spraw energetyki. Co ciekawe – udało mu się. Szef ABW nie chciał poinformować, którzy posłowie nieostrożnie dali się złapać w sidła agenta.

bjad/tvn24.pl