Marta Brzezińska-Waleszczyk: Kim więc jest prawdziwy mężczyzna? Udało Ci się znaleźć odpowiedź na pytanie, przyświecające Twojej publikacji?

Kajetan Rajski: Prawdziwy mężczyzna to człowiek, który jest wierny wyznawanym przez siebie wartościom i jest gotów ich bronić. Oczywiście mówimy tu o normalnych wartościach, które są podstawami cywilizacji łacińskiej. Prawdziwy mężczyzna zatem to przede wszystkim człowiek nawrócony, ten, który wierzy. Wierzy zarówno sercem, ufając Bogu, ale wierzy też intelektualnie, rozumowo. Stara się pogłębiać swoją wiedzę na temat wiary po to, by móc jeszcze lepiej uwierzyć swoim umysłem. Po co to czyni? Po co ma zagłębiać się w meandry teologii, historii czy innych dziedzin? Prawdziwy mężczyzna to także osoba, która broni swojej wiary. Broni jej orężem, gdy zachodzi taka potrzeba, ale przede wszystkim broni jej przykładem swojego życia oraz we wszelkich dyskusjach, w których podważa się autorytet Kościoła. Zatem w wypadku tej książki jest to prezentacja mężczyzny będącego katolikiem i konserwatystą. W poszczególnych rozdziałach analizuję postawę mężczyzny w konkretnej dziedzinie. Są zatem rozważania nad mężczyzną, który jest politykiem, kapłanem, ojcem rodziny, ale także przeżywającym Mszę świętą lub wiernym Kościołowi. Książka, rzecz jasna, nie jest prawdą objawioną, dlatego można dyskutować z tezami, które stawiam w publikacji. Sądzę jednak, że obraz prawdziwego mężczyzny, który wyłania się z tej książki, to wizerunek silnego Bogiem człowieka, który klęka przed samym Stwórcą.

Piszesz o kryzysie męskości. Gdzie widzisz przyczyny tego stanu rzeczy?

Nie piszę o kryzysie męskości, ale o kryzysie tożsamości mężczyzny. Ten kryzys wiąże się nierozerwalnie z atakami wrogów Kościoła na instytucję małżeństwa i rodziny. Po rewolucji protestanckiej, demokratycznej i komunistycznej, przyszedł czas na rewolucję obyczajową. Osoby, którym zależy na rozkładzie rodzin, chcą zaatakować przede wszystkim ich głowy, to znaczy mężczyzn. Promowanie rozwiązłego trybu życia, wprowadzanie zgubnej ideologii gender, wreszcie zachęcanie do braku odpowiedzialności – to wszystko są elementy walki z tradycyjnymi wartościami. Trzeba w tym momencie nadmienić, że to Kościół katolicki stoi na straży ładu moralnego zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej. Nic dziwnego zatem, że ataki wszystkich rewolucjonistów są zwrócone przede wszystkim przeciwko Kościołowi.

Na ulicach naszych miast możemy również naocznie przekonać się o kryzysie tożsamości mężczyzn. Damskie torebki noszone na ramieniu, paznokcie po wizycie u manicurzystki, ubranie przypominające kobiece, staje się normą w pewnych środowiskach.

Natalia Dueholm pisała jakiś czas temu na portalu Fronda.pl o tym, że to feminizm kastruje mężczyzn. Zgadzasz się z taką opinią?

Jak już powiedziałem przed chwilą, zatracanie się tożsamości mężczyzn jest elementem większego problemu, jakim jest walka z wiarą i moralnością. Feminizm, jako ruch o podłożu lewicowym, stoi w naturalnej opozycji wobec Kościoła katolickiego. Poprzez propagowanie haseł o tym, że kobieta może wykonywać każdą pracę (ciekawe czy w kamieniołomie lub przy młocie pneumatycznym również?), a także, że wszelka uprzejmość wobec płci pięknej jest przejawem dyskryminacji, mężczyźni uwierzyli w ten mit i przestają stawać w obronie czci kobiecej.

Muszę przyznać, że niewielki procent znanych przeze mnie dziewczyn i kobiet traktuje feministki poważnie. W większości są one odbierane jako niepoważne wariatki. Nie można jednak zapomnieć, że jest to ruch o znacznej sile politycznej, który może wpływać na decyzje polityków. Dlatego, choć feministki niekiedy śmieszą albo doprowadzają do zażenowania, nie można ich lekceważyć.

A może przyczyn kryzysu męskości trzeba szukać także po "naszej" stronie? Może winny jest także Kościół i to, w jaki sposób przeżywany naszą wiarę? Przecież wystarczy wejść do kościoła czy na modlitewne spotkanie, aby zobaczyć, że tam są praktycznie same panie...

Masz rację, że kobiety dominują dziś w kościołach. Również w różnych wspólnotach wewnątrzkościelnych kobiety wiodą prym, nadają ton zachowaniu podczas modlitwy, spotkań formacyjnych czy towarzyskich. A przecież mężczyźni różnią się psychicznie od kobiet! Coś, co u kobiety może być w trakcie modlitwy lub rozmów reakcją naturalną, a więc płacz lub publiczne opowiadanie o swoich problemach, u mężczyzny jest nie dość, że nienaturalne, to zakrawające o śmieszność. Mężczyzna przeżywa swoją wiarę bardzo mocno indywidualnie. Kiedyś był nawet taki zwyczaj, że gdy mężczyzna odmawiał różaniec w kościele, to zewnętrznie czynił to inaczej niż kobieta. Podczas gdy ona trzymała koronkę zwyczajnie, tak jak wygląda to obecnie, to u niego różaniec był schowany w lewej dłoni, a prawa dotykała jedynie koralika, na którym się wówczas modlił. Dlatego też parcie wewnątrz grupy religijnej na aspekt wspólnotowy, jakkolwiek zrozumiały w wypadku kobiet, u mężczyzn zazwyczaj zawodzi. Mężczyźni, którzy nie pragną takiego religijnego „stylu bycia”, czują się wyobcowani w kościelnych wspólnotach, i albo rezygnują z nich całkowicie, albo dryfują na ich obrzeżach. Co więcej, współcześnie nieczęsto mówi się w kręgach kościelnych pozytywnie o wyprawach krzyżowych, powstaniu w Wandei czy innych, podobnych sytuacjach, gdy mężczyźni chwytali za broń w obronie wiary, ładu politycznego i rodziny. Dziś w Kościele, nad czym ubolewam, panuje duch pacyfistyczny. Zupełnie niemęski. Ma to swoje konsekwencje w tym, że gdy potrzeba rzeczowej obrony wiary w klasie, na uczelni, miejscu pracy czy sferze publicznej, to niewielu znajduje się mężczyzn, którzy potrafią do tego podejść w sposób odpowiedni. Albo się gubią w argumentach, ale nawet nie podejmują walki.

Nie nazwałabym samej siebie feministką, ale wkurzam się, kiedy czasem słyszę wypowiedzi tzw. tradycjonalistów (to dość rozległe pojęcie), którzy utrzymują, że to kobieta ma prać, prasować, gotować, wychowywać dzieci, zaś mężczyzna zajmuje się zarabianiem pieniędzy. Do licha! Czy przewinięcie dziecka albo ugotowanie obiadu urąga męskości? Wydaje mi się ważnym budowanie związku na zasadzie partnerskiej relacji, w której zarówno kobieta i mężczyzna rozwijają swoje pasje, zainteresowania, kariery, a nie tylko jedno z nich (zwykle kobieta) wiecznie się poświęca. Co o tym sądzisz?

W części się z Tobą zgadzam, ale nie do końca. Przez wieki taki model rodziny dominował. Czy było w nim coś złego? Czy praca mężczyzn – jakakolwiek by ona nie była: intelektualna, fizyczna, w biurze czy fabryce – była lekka i przyjemna? Oczywiście, że kobiety, które są gospodyniami domowymi, wykonują niezwykle ciężką pracę, nikt rozsądny temu nie przeczy. Nie zamierzam zabraniać żadnej kobiecie dbania o własną karierę, ale nie powinno być tak, że kobieta stawia swoją karierę na pierwszym miejscu, a rodzina, a przede wszystkim dzieci, są jakimś dodatkiem. A niestety tak się dzieje, popatrzmy na kraje zachodnie. Dlatego trzeba mieć świadomość, że gdy będziemy zachęcać kobiety do takiego modelu życia, to wkrótce wyginiemy jako naród. Przecież niewiele kobiet zdecyduje się na urodzenie dzieci podczas rozwijania kariery.

Masz dziewiętnaście lat. Nie boisz się zarzutów, że taka młoda osoba nie powinna wypowiadać się, kim jest prawdziwy mężczyzna?

Książka jest w sprzedaży od 21 sierpnia. Od tego czasu pojawiło się mnóstwo pozytywnych opinii, od ludzi w różnym wieku i różnych płci, którzy mówili, że myśli zawarte w tej książce to było to, co podświadomie sądzili na temat kryzysu tożsamości mężczyzn, ale nie potrafili tego wyrazić słowami. Oczywiście pojawiło się kilka wulgarnych wiadomości, w których zarzucono mi brak odpowiedniego wieku do podjęcia tego tematu. Tylko w takim razie, nasuwa mi się pytanie, kiedy jest odpowiedni do tego wiek? Gdy ma się 30, 40, a może 80 lat? Zawsze można powiedzieć, że jest za wcześnie, albo… za późno, ponieważ osoba starsza, mimo doświadczenia, nie potrafi często zrozumieć myślenia osób znacznie młodszych od siebie. Książka „Prawdziwy mężczyzna… czyli kto?” jest głosem człowieka młodego. A to, czy jest to głos mądry, każdy osądzi po jej przeczytaniu.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk

*Kajetan Rajski, Prawdziwy mężczyzna… czyli kto?, str. 224, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, 2013

Kontakt z autorem: kajetan94@interia.pl

Fanpage książki na Facebooku TUTAJ

Felieton Marty Brzezińskiej-Waleszczyk "Gdzie te chłopy? Męskość w pigułce"