Marcin Wikło na łamach portalu wPolityce.pl zwraca uwagę, że politycy Platformy Obywatelskiej i powiązane z nimi środowiska medialne pytają, dlaczego opozycja namawia do udziału w drugiej turze, choć pierwszą uważa za sfałszowaną. Zdaniem autora miałoby to być celowe zagranie, które może osiągnąć swój skutek. Sugeruje się bowiem, że Jarosław Kaczyński jest „tylko pieniaczem”, a jednoczesne namawianie do udziału w drugiej turze i kwestionowanie pierwszej „to już schizofrenia”.

Tymczasem, pisze Wikło, jest inaczej, bo nieprawidłowości – głównie głosy nieważne – dotyczyły wyborów do sejmików samorządowych. A w drugiej turze chodzi przecież przede wszystkim i prezydentów miast. Tam, gdzie ich jeszcze nie wybrano, nie było wielu nieważnych głosów.

Autor zwraca też uwagę, że w dużych miastach Platforma „została poważnie ukąszona”, bo, przykładowo, w Warszawie, Gdańsku i Wrocławiu jej kandydaci nie zwyciężyli w pierwszej turze. 

Autor wyraża następnie życzenie, by zabiegi PO okazały się „przeciwskuteczne” i jeszcze bardziej „zmobilizowały tych, którzy chcą złą władzę zmienić”. „Niech na wybory pójdą także ci, którzy 16 listopada nie głosowali, bo myśleli, że system partyjno - medialny jest na tyle szczelny, że już nie ma się o co bić. Wyniki pierwszej tury pokazały, że jest. I że trzeba” – czytamy na wPolityce.pl.

bjad