Co nie podoba się Środzie w akcji Centrum Życia i Rodziny? Odpowiedź jest niezmiernie prosta. Otóż irytuje ją, że akcja promuje rodzinę. A ta jest dla niej złem, z którym w laickiej szkole należy walczyć. „Osobiście wolałabym, by państwowa szkoła, zgodnie z konstytucją, była nie tylko wolna od ideologii, ale również przyjazna młodym ludziom, którzy nie założyli jeszcze rodziny. By nie reprodukowała szkodliwych stereotypów i nie powielała przesądów dotyczących płci. Bo to one stoją często na drodze do rodzinnego szczęścia. By nie wychowywała w duchu tradycyjnej hierarchii i wykluczenia. By wszystkie dzieci oraz młodzi ludzie niezależnie od tego, czy pochodzą z rodzin tradycyjnych, czy niepełnych; "swojskich" czy "obcych", niezależnie od tego, czy są poczęte metodą in vitro, czy naturalną, były w szkole równo traktowane” - oznajmia Środa.

Nie jest jasne, kto sugerował, że w szkołach dzieci z in vitro mają być traktowane inaczej (choć część z nich jest traktowana inaczej, bo się je zamraża i przechowuje w butlach z ciekłym azotem) w szkołach, ani gdzie Centrum przekonywało, że dzieci z rodzin niepełnych są gorsze... Ale przecież fakty nie mają znaczenia, gdy chodzi o Środowe obsesje. A te są jasne. Kościół i arcybiskup Hoser. „Podejrzewam, że w określeniu "przyjazna rodzinie" mniej chodzi o rodzinę, a znacznie bardziej o tradycję. I mniej chodzi o przyjaźń, a bardziej o władzę (religijnego ugrupowania nad świecką szkołą). Dlaczego nie nazwać więc certyfikatu: "Szkoła przyjazna abp. Hoserowi", który jest patronem akcji?” - oznajmia Środa.

Etyk sugeruje też, że szkoła publiczna może promować wyłącznie lewacką wizję świata (którą ona sama uważa za jedyną obowiązującą”, a katolicy mają siedzieć w gettach. „Nie do końca też rozumiem, dlaczego Centrum Inicjatyw nie założyło sieci własnych szkół; można by w nich realizować założenia katolickiej wizji świata oraz rodziny, a jednocześnie uczciwie zarabiać na rodzicach, którzy tę wizję świata podzielają” - oznajmia.

I na koniec przekonuje, że istnieje coś takiego, jak rodzina homoseksualna. Problem w tym, że nic takiego nie ma. Tak jak nie ma kwadratowego koła.

TPT/Wyborcza.pl