- Rząd Ewy Kopacz, wbrew własnym planom, drastycznie ograniczył rozbudowę systemu viaTOLL, który przynosi państwu ogromne dochody. Na decyzji tej ucierpią niemal wszyscy: podatnicy, wykonawcy systemu, budżet i bezpieczeństwo narodowe. Beneficjent będzie jeden: rosyjska mafia przemytnicza i stojące za nią służby - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.

Jest to elektroniczny system pobierania opłat za przejazd drogami krajowymi.Sieć bramownic służących do elektronicznego poboru opłat ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa państwa. Korzystają z niego policja oraz służby specjalne, m.in. CBA, ABW i CBŚ.

Minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak zadecydowała w marcu 2015 r., że należy ograniczyć rozbudowę viaTOLL i przesunąć wprowadzenie całościowego elektronicznego systemu poboru opłat na rok 2018. Taka decyzja pozbawia budżet gigantycznych środków i skazuje kierowców na stanie w korkach przed bramkami.

Funkcjonujący od 2011 roku system ViaToll przekazał do Krajowego Funduszu Drogowego ponad 5 mld zł. Koszty wdrożenia systemu zwróciły się po 18 miesiącach.

Pierwotne założenia ViaToll byly takie, że system miał zostać rozbudowywany do końca 2018 r.. Według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, przychody z systemu mialy wynieść do tego czasu 20 mld zł. Jednakże teraz z powodu ograniczenia rozbudowy systemu, przychody mogą nie przekroczyć 10 mld zł.

– To zarzynanie kury znoszącej złote jajka, zwłaszcza że koszt dostosowania systemu viaTOLL, tak aby elektronicznie pobierał opłaty na wszystkich autostradach w Polsce, także tych koncesyjnych, to nie więcej niż 20 mln zł. Najważniejsze wydatki na infrastrukturę, około miliarda złotych, zostały już przecież poniesione – mówi „GP” osoba powiązana z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju.

Z kolei Jerzy Polaczek, były minister transportu w rządzie PiS, twierdzi, że działania rządu Ewy Kopacz w tej sprawie są karygodne.

– Brak ujednoliconego systemu poboru opłat powoduje m.in. zwiększenie kolejek przy bramkach wjazdowych na autostrady. Tymczasem rząd, zamiast nadrobić te zaniedbania, woli rozwiązywać problem weekendowych korków w wakacje poprzez otwieranie bramek. A taka operacja na jednej tylko autostradzie w trakcie wszystich weekendów kosztowała w tym roku aż 50 mln zł – podkreśla.

Rozmówca "Gazety Polskiej" z Centralnego Biura Śledczego zwraca uwagę na pewną kwestię, która może być prawdziwym wyjaśnieniem decyzji rządu.

– Z viaTOLL korzystają służby: CBA, ABW i oczywiście CBŚ. Informacje pozyskiwane z bramownic systemu służyły już do wykrywania poważnych prób przemytu oraz do odnajdywania sprawców przestępstw. Można by jednak zrobić dużo więcej. Proszę spojrzeć na mapę dróg objętych viaTOLL i zastanowić się, komu zależy na tym, by pewne odcinki pozostały poza kontrolą – mówi.

Poza systemem ViaTOLL pozostaje cała "ściana wschodnia". Przemyt przez polskie granice kwitnie. Chodzi o narkotyki, paliwo, alkohol oraz wyroby tytoniowe.

Wp/niezalezna.pl