Polakom, którzy w lutym ubiegłego roku podpalili budynek Towarzystwa Węgierskiej Kultury Zakarpacia na Ukrainie, postawiono zarzuty. Z ustaleń zakończonego śledztwa wynika, że mieli oni dostać za to po tysiąc złotych. Teraz będą odpowiadać m.in. za przestępstwo o charakterze terrorystycznym.

O sprawie informuje portal TVP.Info. Jak dodaje:

„Nieoficjalnie śledczy sugerują, że pomysł akcji zrodził się w Rosji”.

Podkreślono też, że mężczyźni ci byli powiązani z radykalnymi ugrupowaniami – neofaszystowską Falangą oraz prorosyjską partią Zmiana. To lider tej ostatniej, Mateusz P., odpowiada przed sądem za współpracę z chińskim oraz rosyjskim wywiadem.

W rozmowie z portalem oficer ABW podkreśla:

„Ta prowokacja miała doprowadzić do pogorszenia stosunków ukraińsko-węgierskich. A taki ferment jest na rękę Rosji, która jest zainteresowana destabilizacją u swego zachodniego sąsiada, gdzie trwa już wojna hybrydowa w Donbasie”.

Portal ustalił, że głównym oskarżonym w sprawie jest 28-letni Michał P. To specjalista ds. bezpieczeństwa z wyższym wykształceniem, który miał mieć powiązania z organizacją Falanga i partią Zmiana. To on miał namówić kolejnych pięć osób do przyjęcia owego „zlecenia”. Nie przyznał się jednak do stawianych zarzutów oraz odmówił składania wyjaśnień.

dam/TVP.Info,Fronda.pl