To właśnie cuda dokonane za wstawiennictwem naszego papieża Polaka po jego śmierci, były podstawą do wyniesienia go na ołtarze. Jednakże Jan Paweł II już za życia siłą swej modlitwy potrafił wybłagać u Boga łaskę uzdrowienia dla wielu ludzi.

Na początku lat 80. XX wieku państwo Szechyńscy czekali na przyjście ich czwartego dziecka. Okazało się, że Wiktoria urodziła się z guzem w okolicy serca. W Polsce nikt nie potrafił im pomóc. Wyjechali szukać ratunku do Kanady, gdzie dowiedzieli się, że lekarze również nie chcą podjąć się skomplikowanej operacji. Przewidzieli, że dziewczynka ma przed sobą co najwyżej 3 lata życia. Rodzice rozumiejąc, że ratunkiem może być tylko Bóg, skierowali swoje modlitwy o zdrowie dziecka.

W marcu 1985 r. Danuta Szechyńska, wraz z chorą córeczką i z grupą polonijnych harcerzy, znalazła się w Rzymie, na specjalnej audiencji u Jana Pawła II.

Papież wziął Wiktorię na ręce i ją pocałował.

„Ufaj Bogu. Jeśli On zdecyduje, że chce mieć ją obok siebie, to zabierze ją. Jeśli będzie chciał, aby była z tobą, nie musisz się o nic martwić i nic robić. Traktuj ją jak pozostałe dzieci. Będzie tak, jak postanowi Bóg.” - – powiedział Jan Paweł II.

Po powrocie do domu stan Wiktorii pogorszył się do tego stopnia, że lekarze byli pewni, że to są ostatnie chwile jej życia. Uznali, że lepiej, by dziewczynka wróciła do domu i umarła w otoczeniu najbliższych.

Jednak Wiktoria wciąż żyła i czuła się coraz lepiej! Guz malał, a badania wykazały, że choroba się cofnęła. Lekarze nie znaleźli na to racjonalnego wytłumaczenia.

„To na 100 procent był cud i na pewno dzięki Niemu” – mówiła rok temu sama Wiktoria, w rozmowie z gazetą The Star z Toronto nie kryjąc wdzięczności do Jana Pawła II.

Aktualnie mieszka w Kanadzie, jednak często mówi po polsku, codziennie uczestniczy we Mszy św., a nad jej łóżkiem wisi portret naszego świętego papieża.

Bóg jest dobry!

KZ/Fakt.pl