Fanami Roberta Biedronia rzecz jasna nie jesteśmy- tak jak ten polityk nie jest fanem wspieranych przez nas wartości. Niemniej jednak, całkiem zabawna jest "wojenka" między Platformą Obywatelską/Koalicją Europejską i jej sympatykami a "Wiosną" Biedronia. 

Część mediów sprzyjających "opozycji totalnej", polityków oraz "autorytetów" uważa, że to właśnie Biedroń przyczynił się do sukcesu PiS i porażki Koalicji Europejskiej. Czy jednak ktokolwiek spodziewał się, że Jarosław Kuźniar będzie drwił ze... specyficznego tembru głosu Roberta Biedronia?

W programie "Onet Rano" Kuźniar gościł Zbigniewa Hołdysa, którego "złośliwcy" nazywają "polskim Claptonem". Tematem rozmowy był m.in. wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego. W ocenie Hołdysa, do porażki KE przyczynił się "Biedroń, którego nie da się słuchać". Jak odpowiedział Jarosław Kuźniar? Krzyknął: "Mamy to!", naśladując głos Roberta Biedronia. 

"Człowiek, który nie utonął, powinien piszczeć z zachwytu"-podsumował Hołdys. 

Ciekawe, czy środowisko "wyklnie" obu Panów za homofobię. Podpowiadamy również, że wyśmiewanie głosu stereotypowego, zdeklarowanego geja mogło być śmieszne jakieś 20 lat temu. Inteligentniej wyśmiać, a już na pewno skrytykować, można niektóre postulaty partii Biedronia. 

 

yenn/Twitter, Fronda.pl