Krystyna, Honorata i Marzena – bohaterki książki Darii Luizy Głowackiej. Co łączy te obce sobie kobiety? Każda z nich ma inną historię, ale każda też od lat niesie brzemię aborcji. Bo tego nie można wymazać z psychiki. „Gumka terapeutyczna” tu nie ma racji bytu. Aborcję trzeba przepracować, pogodzić się z tym faktem i żyć dalej. Tyle że życie to, naznaczone zabiciem dziecka, łatwe nie jest. Bo aborcja zostawia piętno nie tylko na życiu matki, ale i całej rodziny.

Krystyna zaszła w nieplanową ciążę, kiedy miała już jedno dziecko. Do tego choroba nerek. Wybór wydawał się w zasadzie oczywisty, choć łatwy nie był: „praktycznie w ostatniej chwili zdecydowałam się wykonać zabieg. To był już drugi miesiąc. Nie było tak, że podjęłam decyzję i koniec. To była bardzo trudna decyzja. Bardzo przykra, ale… niestety, tak musiało być…”. Decyzja ta odbiła się na relacjach z mężem. Sama wychowywała córkę, przyznaje, że była nadopiekuńczą matką. I choć opieka nad dzieckiem pochłaniała Krystynę całkowicie, wracała do aborcji: „I tak sobie czasem myślałam, ze może gdybym urodziła, nic by się nie stało”.

Honorata chciałaby o wszystkim zapomnieć. Zaszła w ciążę jako 16-latka. Ojciec dziecka o dziecku nie wiedział. Rodzice nakłaniali ją do aborcji. Ona nie protestowała, bo chciała skończyć szkołę i „żyć jak typowa nastolatka, a nie młodociana matka bez perspektyw na przyszłość”. Była przekonana co do intencji rodziców, że są one podyktowane jedynie dobrem ich córki. Dziś już wie, że to była błędna decyzja: „Zapłaciłam wysoka cenę za błędy młodości. Chciałabym, żeby to się nigdy nie zdarzyło. Nie chodzi mi o samą aborcję, ale o fakt, że za wcześnie chciałam być dorosła. I to było konsekwencją tego” – opowiada po latach. Cena aborcji w przypadku Honoraty była ogromna – mimo wielu lat starań i leczenia nie udało się jej ponownie zajść w ciążę. Z mężem adoptowali dziecko. Koszmar aborcji wracał. Po latach. W snach: „Wydawało mi się, że widzę dziewczynkę. Podświadomie czułam, że to córka. Miała ciemne włosy i była bardzo do mnie podobna. Stała i patrzyła na mnie smutnymi oczyma”. Nic nie mówiła. Tylko patrzyła. I to było takie przerażające”. Honorata przeszła terapię, wybaczyła i sobie, i rodzicom. „Jestem pogodzona z tym, co się stało, ale to jest częścią mojego życia. Nie mogę o tym zapomnieć, ani tym bardziej wymazać tego z pamięci. Tak się nie da. To niemożliwe. Mimo tego, że teraz mam swoją rodzinę, którą kocham, i dla której poświęcam się całym sercem”.

„Nie chciałam być samotną matką, a teraz jestem samotną prawie czterdziestoletnią kobietą. Myślę, że to cena, jaką zapłaciłam za mój egoizm (…) Myślę, ze spotkała mnie jakaś kara, chociaż wiem, że Bóg jest miłosierny” – mówi z kolei Marzena, trzecia bohaterka książki: „Usunęłam. Wyznania aborcjonistek”.  O ciąży dowiedziała się w trakcie rozwodu z mężem. Decyzja dla niej była oczywista – aborcja, Dziś nie daje jej to spokoju, choć w różny sposób próbuje zagłuszyć pojawiające się wyrzuty sumienia. Jest wolontariuszką, pomaga dzieciom sąsiadów. Bardzo intensywnie pracuje.

Autorka nie ocenia swoich rozmówczyń. Z taktem wysłuchuje ich historii. To wielkie bohaterstwo ze strony tych kobiet, że otworzyły się przed czytelnikami, że zaprosiły obcych ludzi do swojego naznaczonego aborcją życia. Na pewno nie było im łatwo. Niemniej mając na uwadze fakt, że tysiące kobiet mają doświadczenie aborcji, rozmowy te pozwalają zrozumieć zachowanie wielu innych kobiet, tych często z agresją reagujących na dzieci czy na kobiety w ciąży. A także są dowodem na to, że „syndrom poaborcyjny” to nie fikcja, tylko rzeczywistość, której faktycznie doświadczają kobiety po aborcji. Czasem zaraz po zabiegu, czasem wiele lat później.

Niewielka książeczka to nie tylko opowieści kobiet. Autorka włączyła do niej rozmowy z fachowcami, którzy na co dzień pomagają kobietom po aborcji. Lekarz ginekolog, psycholog i duszpasterz opowiadają o swoim doświadczeniu. Psycholog prof. Maria Ryś, prof. Bohdan Chazan i ks. dr Dominik Koperski naświetlają problem pewnych zachowań po aborcji typowych dla kobiet, które  z jakiegoś powodu jej dokonały.

Choć aborcja to grzech ciężki, Bóg nigdy nie przekreśla człowieka. „Kobieta, która dokonała aborcji, ma szansę na rozgrzeszenie, jeśli oczywiście spełnia warunki przystąpienia do sakramentu pokuty”. Spowiedź, przepracowanie aborcji, wybaczenie sobie i tym, którzy do aborcji nakłaniali daje oczyszczenie, pozwala dalej żyć. Czego przykładem świadectwa bohaterek książki Darii Luizy Głowackiej.

 

Daria Luiza Głowacka, „Usunęłam. Wyznania aborcjonistek”, Unitas, Siedlce 2015.

 

Małgorzata Terlikowska