Szczyt w Waszyngtonie, umowa na dostawy LNG, zapowiedź przybycia kilku tysięcy amerykańskich żołnierzy. Stany Zjednoczone bardzo mocno podkreślają znaczenie sojuszu z Estonią, Łotwą i Litwą. Rzecz jasna, przede wszystkim jest to sygnał wysłany Moskwie, która nie rezygnuje z prób destabilizowania trzech swych byłych republik, teraz najdalej na wschód wysuniętej rubieży NATO.

Trzeciego kwietnia prezydent Donald Trump przyjął w Białym Domu prezydentów Litwy, Łotwy i Estonii, Dalię Grybauskaite, Raimondsa Vejonisa i Kersti Kaljulaid. Spotkanie na najwyższym szczeblu zorganizowane zostało z inicjatywy prezydenta USA w ramach obchodów stulecia niepodległości państw bałtyckich oraz w celu podkreślenia strategicznego partnerstwa Stanów Zjednoczonych z Litwą, Łotwą i Estonią. Prezydenci dyskutowali też o tym, jak zapewnić bezpieczeństwo w północno-wschodniej Europie. Oczywiście w kontekście rosyjskich gróźb i czynionych prowokacji wobec krajów bałtyckich. Szczyt w Waszyngtonie ma być ostrzeżeniem dla Putina, że USA przyjdą Bałtom z pomocą, jeśli Rosja zaryzykuje agresję. Biały Dom już zapowiedział, że w manewrach wojskowych NATO „Saber Strike” i „Baltops”, które odbędą się w tym roku na w krajach bałtyckich, weźmie udział 5 000 amerykańskich żołnierzy. Nie można zapominać o stacjonujących już na de facto stałe w krajach bałtyckich pododdziałach amerykańskich.

Jeśli na płaszczyźnie militarnej Amerykanie przygotowują się na ewentualność wrogich działań Rosji wobec sojuszników, to w obszarze energetycznym toczy się wojna o kraje bałtyckie. Prezydent Trump podczas szczytu 3 kwietnia podkreślił znaczenie zapewnienia „energetycznej niezależności państw bałtyckich” poprzez uzupełnienie źródeł energii o amerykański gaz skroplony. Co ważne, nie są to tylko słowa. Podczas szczytu waszyngtońskiego litewskie spółki Klaipedos nafta i Lietuvos duju tiekimas podpisały umowę ze spółką Freeport LNG na dostawy gazu skroplonego. Będzie on dostarczony do terminala gazowego w Kłajpedzie.

Tego rodzaju posunięcia realnie zmniejszające zależność Estonii, Łotwy i Litwy od rosyjskiego sąsiada wywołują reakcję Moskwy. Rosja nie zamierza łatwo rezygnować z możliwości oddziaływania na Bałtów. Nie chodzi tylko o zagrożenie militarne i wojskowe prowokacje czy presję energetyczną. Bardziej niebezpieczne mogą się okazać próby destabilizacji tych krajów od wewnątrz i zdobycia wpływów przez siły prorosyjskie. Ostrzega przed tym na przykład niedawno opublikowany doroczny raport litewskiego kontrwywiadu VSD. Litwini obawiają, że Moskwa będzie próbowała wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w 2019 r.