Centrum Kontroli Chorób w lutym 2013 roku, opublikowało dwie zaskakujące analizy, z których wynika iż w ciągu roku w populacji Amerykanów, przybywa 20 mln zachorowań na infekcje przenoszone drogą płciową. Co więcej, wśród tej ogromnej liczby, połowę obserwuje się wśród osób w wieku 15 – 24 lat stanowiących jedynie 25% populacji doświadczonej seksualnie. Według raportu w 2008 roku na terenie Stanów Zjednoczonych odnotowano ponad 110 mln przypadków chorób wenerycznych. Większość infekcji występuje u kobiet – 60 mln, podczas gdy liczba mężczyzn nie przekracza 51 mln.

Ta przerażająca statystyka ma swoje odbicie w wielu dziedzinach życia. Pomijając skutki bezpośrednie dotykające poszczególnych chorych (ból, cierpienie czy nawet śmierć), infekcje mieszkańców wpływają globalnie na gospodarkę. Według kursu z 2010 roku, leczenie ośmiu najczęstszych infekcji kosztuje rocznie amerykański system zdrowotny – 16 mld dolarów. Terapia chorób wymagających długiego leczenia takich jak spowodowanych wirusem HIV czy HPV (nowotwory) jest najbardziej kosztowne. Niemniej leczenie chorób uleczalnych generuje niemały koszt 742 milionów rocznie.

Koszty leczenia to jedne z najoczywistszych mających wpływ na gospodarkę. Nie można jednakowoż zapominać o skutkach ukrytych, pozornie niezauważanych, takich jak absencje w pracy oraz związany z nimi spadek produktywności. Koszty rewolucji seksualnej i będącego jej naturalną konsekwencją promiskuityzmu, nie tylko okazują się być ukryte, długoterminowe i uciążliwe, ale także ciągle rosną. Nie są to już kwestie, których potencjalna szkodliwość wg relatywistów mogłaby być zależna od poglądów osoby, która je analizuje, ale obiektywnie niepodważalne statystyki, wymagające natychmiastowego działania.

Maciej Chamier Cieminski w oparciu o CDC Fact Sheet February 2013