W wywiadzie amerykańskim panuje poważne zaniepokojenie aktywizacją służb specjalnych Rosji. Moskwę podejrzewa się o bardziej aktywne gromadzenie danych zwiadowczych. Co więcej, tłumaczy się to rzekomo brakiem adekwatnej reakcji Białego Domu.

Jak informuje CNN, powołując się na amerykańskich emerytowanych agentów wywiadu i czynnych urzędników resortu, Rosję porwało to, że ani administracja Obamy, ani otoczenie Trumpa nie podejmowało należytych działań w odpowiedzi na jej wtrącenie się w wybory. Rzekomo podobna „bezkarność” prowadzi do bardziej aktywnych działań. Amerykańscy fachowcy pewni, że powodzenie w ingerencji w proces wyborów stało się niejako punktem wyjścia. I obecnie gromadzenie przez Rosję danych na terenie USA jest prowadzone w bardziej agresywny sposób.

Ponadto CNN informuje, że po wybraniu Trumpa na prezydenta zwiększyła się ilość ewentualnych rosyjskich agentów wywiadu. Według szacunków wydawnictwa, w USA aktywnie działa do 150 osób, które mogą być związane z rosyjskim wywiadem.

W istocie, Białemu Domowi zarzuca się bezczynność i bezradność. Widocznie, licząc na ambicjonalność Trumpa, przedstawiciele odpowiednich służb w Waszyngtonie są pewni, że przewodniczący USA będzie musiał rozpatrzyć ponownie politykę i obostrzyć podjęte w zakresie przeciwdziałania wpływowi Moskwy przedsięwzięcia.

mod/jagiellonia.org