24-letnia niemiecka socjalistka została zgwałcona przez imigrantów. Na policji powiedziała jednak, że okradła ją szajka złożona częściowo także z Niemców. Wszystko po to, by chronić uchodźców i walczyć z rasizmem - podaje portal pch24.pl.

Selin Gören to 24-letnia rzecznik organizacji Solid, młodzieżówki partii Lewica (Die Linke). Kobieta w styczniu tego roku wracając w nocy do swojego mieszkania w Mannheim (Badenia-Wirtembergia) zatrzymała się na placu zabaw dla dzieci, gdzie usiadła na huśtawce. Wkrótce podeszło do niej trzech imigrantów. Właśnie wtedy doszło do gwałtu na kobiecie.

Tej samej nocy Gören udała się na policję, ale funkcjonariuszom nie powiedziała prawdy. Zeznała, że została okradziona przez grupę imigrantów i Niemców. Wszyscy mieli mówić ze sobą po niemiecku.

Jak mówiła w rozmowie ze "Spieglem", jest socjalistką i antyrasistką; nie chciała informować o gwałcie, by jej historia nie posłużyła przeciwnikom imigrantów, mającym i tak już wyjątkowo wiele do powiedzenia po masowych gwałtach i napaściach podczas słynnej nocy sylwestrowej.

Dopiero kilkanaście godzin później socjalistka przekonana przez przyjaciół powiedziała na policji prawdę. 

bbb/pch24.pl