Nick Vujicic, znany australijski mówca motywacyjny, w przyszłym roku po raz pierwszy przyjedzie do Polski. O spotkaniu, które odbędzie się na Stadionie w Poznaniu jako pierwszy poinformował „Gość Niedzielny”.

Vujicic przyszedł na świat z bardzo rzadką chorobą, znaną jako zespół tetra-amelia, charakteryzującą się całkowitym brakiem kończyn. Nick nie ma więc rąk, ani nóg. Jego dzieciństwo nie należało do sielankowych, gdyż był poniżany i wyśmiewany przez rówieśników. W wieku 10 lat próbował popełnić samobójstwo.

Wkrótce jednak zrozumiał, że jego życie ma sens. Skończył finanse bankowość. Ożenił się z piękną kobietą, z którą ma dziecko. Napisał książkę, która w wielu krajach została bestsellerem. Jest znany na całym świecie ze swoich wystąpień, w których motywuje innych ludzi. „Niektórzy mogą myśleć, że sformułowania typu: Jeśli nie pokochasz siebie, nikt cię nie pokocha, nie są zbyt odkrywcze. Ale w ustach faceta, który znalazł sposób na grę w golfa bez nóg, nawet truizmy mają wielką siłę” - można przeczytać w artykule, zapowiadającym wizytę Nicka w Polsce na łamach... „Gazety Wyborczej”.

To paradoksalne, że postacią Vujicica zachwycają się te same media, które jednocześnie bardzo wyraźnie opowiadają się za zabijaniem dzieci z poważnymi wadami genetycznymi i deformacjami ciała. Nick przyjeżdża do Polski w symbolicznym momencie, kiedy na Wisłą toczy się wielka i burzliwa dyskusja na temat praw niepełnosprawnych do życia. Mocne słowa? Inaczej nie da się nazwać szykanowania prof. Bogdana Chazana za to, że odmówił aborcji dziecka z rozlicznymi wadami genetycznymi.

Mam nadzieję, że wizyta Vijicica w Polsce otworzy oczy tej części opinii publicznej, która uważa, że życie chorego człowieka, pozbawionego niektórych części ciała, niepełnosprawnego czy upośledzonego, jest pozbawione sensu. Przykład Nicka dowodzi, że może być dokładnie odwrotnie – nie mam wątpliwości, że on przeżywa swoje życie stokroć intensywniej, niż niejeden w 100 proc. zdrowy człowiek.

MaR/Wyborcza