Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie działania Polskiej Grupy Telekomunikacyjnej SA, która zdaniem śledczych mogła, wykorzystując podobieństwo nazwy do nieistniejącej Telekomunikacji Polskiej podstępnie naciągać klientów TP SA, na podpisanie niekorzystnych umów. – Na razie możemy mówić o kilkuset pokrzywdzonych, ale spodziewamy się, że będzie ich o wiele więcej, ponieważ sprawa dotyczy całego kraju – mówi tvp.info prok. Michał Dziekański, ze stołecznej prokuratury.

Zdaniem śledczych mechanizm oszustwa był bardzo prosty. – Do pokrzywdzonych, głównie osób starszych, wcześniej korzystających z usług TP SA dzwonili pracownicy PGT oferując im podpisanie nowej, atrakcyjnej, umowy. Okazywało się, że klienci nie do końca wiedzieli, co i z kim podpisują. Byli przekonani, że PGT to nowa nazwa TP SA. Ponadto warunki oferowane telefoniczne, nie były takie jak obiecywano nowym klientom – mówi jeden ze śledczych.

W sprawie działania PGT zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa zaczęły od kilku miesięcy wpływać do prokuratur w całym kraju. W końcu prokuratura uznała, że sprawą winni zająć się stołeczni śledczy, ponieważ to w stolicy PGT ma oficjalnie zarejestrowaną działalność.

– Wszczęliśmy śledztwo w sprawie doprowadzenia oraz usiłowania doprowadzenia w latach 2014-2015 na terenie całego kraju szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, poprzez zawieranie w imieniu Polskiej Grupy Telekomunikacyjnej SA z osobami fizycznymi umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych, po uprzednim wprowadzeniu pokrzywdzonych w błąd, co do tożsamości dostawcy usług i warunków zawartej umowy, a następnie naliczanie opłat z tytułu abonamentu i opłat wyrównawczych – wyjaśnia tvp.info prok. Michał Dziekański, rzecznik stołecznej Prokuratury Okręgowej.


Według UOKiK schemat działania spółki jest następujący: „Przedstawiciele PGT S.A. twierdzą przy zawieraniu umowy, że reprezentują firmę, która dotychczas zapewniała konsumentom usługi telekomunikacyjne. Propozycja zaś dotyczy rzekomego przedłużenia umowy lub zmiany jej warunków. Jeżeli oferta przedstawiana jest telefonicznie, następnym etapem jest wizyta „kuriera” w mieszkaniu konsumenta. (…) Ze skarg zgromadzonych w postępowaniu wynika, że „kurierzy” utwierdzają konsumentów w przekonaniu, że podpisują oni dokument związany ze świadczeniem usług telekomunikacyjnych przez dotychczasowego usługodawcę i nie zawierają umowy z innym podmiotem. Przekonanie to może być umacniane również przez graficzny układ umowy. Nazwa „PGT S.A.” jest podawana małym drukiem, a znacznie bardziej wyeksponowane są dane konsumenta oraz dotychczasowego usługodawcy. (…) Ze skarg konsumentów wynika także, że podczas wizyty w domu „kurierzy” wręczają konsumentom umowę do podpisu, jednak nie zostawiają im ani podpisanego egzemplarza, ani też potwierdzenia zawarcia umowy. W związku z tym, po wizycie „kuriera”, który zabrał ze sobą wszystkie dokumenty, konsumenci nie mają świadomości, z kim zawarli umowę, jaka jest jej treść, ani jakie niesie to za sobą konsekwencje” – czytamy w ostrzeżeniu.

Ponadto odstąpienie od umowy zawartej z PGT, wiązało się z opłatami w wysokości od 500 do 1500 zł.

bbb/TVP Info