Film Wojciecha Smarzowskiego "Kler" wzbudza skrajne emocje i chyba głównie temu zawdzięcza swoją popularność. Kolejne media w naszym kraju nie ustają w zachwytach nad oglądalnością. Pojawia się jednak dość ciekawa kwestia.
Twórcy filmu mogą być zmuszeni oddać dotację od PISF. Podobny los spotkał w przeszłości takie produkcje jak "Bogowie" czy "Moje córki krowy". laczego tak się dzieje?
Według szacunków portalu Money.pl, obraz Smarzowskiego zarobił już prawie 10 mln zł. Tyle samo wyniósł koszt produkcji, a 3,5 mln z tej kwoty twórcy otrzymali od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. W weekend otwarcia obejrzało go prawie milion osób. Oznacza to, że "Kler" zwrócił się już twórcom niemal w całości.
Jak mówi ustawa o kinematografii, producent filmu po tak dużym sukcesie kasowym będzie musiał zwrócić dotację.
Sam fakt, że "Kler" Wojciecha Smarzowskiego był dotowany przez PISF, a więc instytucję podległą kierowanemu obecnie przez wicepremiera Piotra Glińskiego Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wzbudził spore kontrowersje. Jeszcze przed premierą filmu wyjaśnień od Glińskiego domagał się ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Minister odpowiedział duchownemu, że na "Kler" nie dał ani grosza, a decyzja w sprawie przyznania dotacji została przyznana przez poprzednie władze PISF, pochodzące z nadania rządu PO-PSL.
yenn/Money.pl, Fronda.pl