Szef Rady Europejskiej, Donald Tusk nie wziął udziału w państwowych obchodach 8. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Zamiast tego pojechał do Dublina. Były premier RP przemawiał na Uniwersytecie Dublińskim, gdzie został honorowym, dożywotnim członkiem stowarzyszenia studentów prawa. 

"W moim kraju dzisiaj obchodzono ósmą rocznicę katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Wspólna żałoba narodowa szybko zmieniła się w bolesny i szczególnie paskudny spór, który od tego czasu podzielił mój naród"-powiedział w swoim wystąpieniu. Skąd ta wypowiedź? Tusk dostrzega analogie między sytuacją Polski i Irlandii. 

"Nasze dwa kraje nie potrzebują przypominania, ile wysiłku, cierpienia i czasu potrzeba, by zbudować pokój i jedność bez przymusu, w warunkach wolności. I jak mało czasu i wysiłku potrzeba, aby podważyć i zniszczyć tę strukturę. Gdzie nie spojrzę, widzę niebezpieczny potencjał konfliktu"- stwierdził przewodniczący RE. Cóż, swoimi wypowiedziami w programach na antenie TVN24 oraz wpisami na Twitterze Tusk z pewnością nie ułatwia budowania pokoju i jedności w Polsce... 

Były premier RP w swoim przemówieniu stwierdził, że jest jeszcze coś, co łączy go z Irlandczykami. To stosunek do Brexitu. Polityk podkreślił, że nie odpowiada mu ta decyzja Brytyjczyków. 

"Uważam, że Brexit to jeden z najsmutniejszych momentów w europejskiej historii XXI wieku. W rzeczywistości czasami jestem z tego powodu wściekły"-ocenił.

yenn/Onet.pl, Fronda.pl