W Karolinie Północnej w USA miała miejsce niesamowita i wzruszająca historia. Trzyletni chłopczyk zagubił się na dwie doby. Dziecko zostało odnalezione. Chłopiec twierdził, że miał w lesie "przyjaciela". Według relacji trzylatka, tym sprzymierzeńcem i opiekunem był... niedwiedź. 

Casey zaginął podczas zabawy z kuzynami. Poszukiwała go policja, wolontariusze, ale również agenci FBI oraz piechota morska. Służby z całego stanu ruszyły na poszukiwania trzylatka, w akcji wykorzystano helikoptery i drony. 

Maluch został odnaleziony po dwóch dobach od zaginięcia. Ratownicy usłyszeli, jak trzylatek woła matkę. Wyziębiony i przestraszony Casey trafił na badania do szpitala. Jak się okazało, nic nie zagraża jego zdrowiu. 

"Trzylatek powiedział, że miał w lesie przyjaciela. Był nim niedźwiedź, który go pilnował"- podkreślił w rozmowie z dziennikarzami Chip Hughes, szeryf hrabstwa Craven. Rodzina chłopca potwierdziła te słowa. 

"Bóg zesłał mu przyjaciela, który go chronił"-powiedziała ciotka trzylatka. 

yenn/Polsat News, Fronda.pl