W okresie transformacji ustrojowej Jarosław Kaczyński był obiektem wielu ataków i zagrożeń, w tym zamachów na jego życie. 

Na początku lat 90-tych, kiedy Jarosław Kaczyński był liderem ruchu przeciwko odradzającemu się komunizmowi, wielokrotnie go ośmieszano, grożono i podejmowano próby zamachu na jego życie. M.in. o wydarzeniach z tamtych lat prezes Prawa i Sprawiedliwości opowiada w najnowszej autobiografii "Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC'", która wkrótce trafi do sprzedaży.

29 stycznia 1993 roku odbył się tzw. marsz na Belweder, którego jednym ze współorganizatorów był Jarosław Kaczyński. Uczestnicy domagali się ustąpienia Lecha Wałęsy i dekomunizacji. Podczas manifestacji spalono kukłę byłego prezydenta.

Jarosław Kaczyński zasłynął w tamtych latach liderem ruchu przeciwko Lechowi Wałęsie. W autobiografii, która niedługo trafi do sprzedaży, prezes Prawa i Sprawiedliwości zdradza, że władza "przeciwdziałała i to na różne sposoby". Wtedy to pojawiły się plotki o rzekomym homoseksualizmie prezesa, które według Jarosława Kaczyńskiego, wzięły się z Pałacu Prezydenckiego. Poza pomówieniami, pojawiały się dużo poważniejsze groźby, a także zamachy na życie prezesa ówczesnego Porozumienia Centrum. "Ciągle mieliśmy telefony o bombach. Trzeba było podejmować decyzje, że mimo ostrzeżeń nie wychodzimy, nie przerywamy spotkania" – zdradza Jarosław Kaczyński.

W Elblągu, w sali, której miał przemawiać prezes Porozumienia Centrum, znaleziono ampułki z gazem. "W drzwiach wewnątrz budynku – a cały budynek (...) był wypełniony ludźmi – znaleziono ampułki z gazem binarnym. Tak usytuowane, że gdyby drzwi zamknięto, zostałyby zmiażdżone. Wtedy połączone substancje zaczęłyby gwałtownie dymić. Nieunikniona stałaby się panika i bez wątpienia tragiczne skutki" – pisze w autobiografii Kaczyński.

Innym razem kierowca prezesa zwrócił uwagę, że opony w samochodzie są nadzwyczajnie miękkie, a auto ściąga na bok. Wówczas okazało się, że ktoś w sposób profesjonalny przebił koło w samochodzie i to tak, żeby pękło w czasie szybkiej jazdy.

Do następnego niebezpiecznego wydarzenia doszło podczas podróży prezesa do Elbląga. Samochód, którym jechał Kaczyński dachował, bo śruba w jego kole została odkręcona.

daug/telewizjarepublika.pl