Mariusz Trynkiewicz powinien od ponad ćwierć wieku nie żyć. Jego wina nie budziła wątpliwości, ohyda popełnionej zbrodni i zachowanie po niej dowiodły całkowitej oraz nieodwracalnej deprawacji, wyrok był prawomocny i nikt nie kwestionował jego zasadności. Należało go wykonać – pisze w nowym „Do Rzeczy Rafał A. Ziemkiewicz. Przyczyn, dla których ostatecznie wyroku nie wykonano, publicysta dopatruje się w ideologicznym obłędzie. Tak nazywa upór części działaczy ówczesnego Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, by, skoro magdalenkowa wspólnota interesów nie pozwalała dokonać faktycznego, ustrojowego odcięcia wolnej Polski od PRL, zastąpić je aktem symbolicznym − amnestią dla przestępców kryminalnych. Także dla sprawców najbardziej odrażających zbrodni. Z łaski nowej elity politycznej wszystkie orzeczone wyroki śmierci zamieniono „państwowo” na 25 lat więzienia. Bez żadnej analizy skutków – podkreśla Ziemkiewicz. I dodaje, że w korowodzie gadających głów, które przewijały się i przewijają przez media, komentując najróżniejsze aspekty sprawy Trynkiewicza, nie brakuje promotorów amnestii sprzed ćwierćwiecza. Czy którykolwiek uderzył się w pierś, przyznał do błędu, oświadczył, że wiara w abolicjonizm, czyli błogosławione skutki „humanitaryzowania” prawa karnego, była ideologicznym złudzeniem? – pyta Ziemkiewicz.

Tymczasem Mariusz Trynkiewicz w ubiegły wtorek po odsiadce 25 lat wyszedł na wolność. Nie wiadomo, jak długo będzie się nią cieszył. Dopiero 3 marca sąd rozstrzygnie, czy pozostanie wolny, czy jednak zostanie uznany za osobę z zaburzeniami psychicznymi i będzie izolowany. Przez najbliższy miesiąc Trynkiewicz będzie jedną z najlepiej strzeżonych osób w kraju. Ryzyko, że znów kogoś skrzywdzi, jest porównywalne z tym, że ktoś postanowi dokonać na nim samosądu za jego potworne zbrodnie z przeszłości – pisze w „Do Rzeczy” Kamila Baranowska. I zauważa, że w USA wraz z wyjściem takiego zbrodniarza na wolność informacja o tym, gdzie przebywa, oraz aktualne jego zdjęcie trafiłyby do wszystkich okolicznych mieszkańców. W Polsce tę rolę musiały wziąć na siebie tabloidy. Na razie zakończyła się pierwsza faza sprawy Trynkiewicza. Zakończyła się jego zwycięstwem, bo w tym wyścigu z czasem i państwem to on pierwszy dobiegł do mety, za którą była wolność – mówi „Do Rzeczy” kryminolog prof. Brunon Hołyst. O show ze zbrodniarzem w roli głównej – w nowym „Do Rzeczy”.

Ciekawy numer aczkolwiek dość kontrowersyjny, zwłaszcza dla katolików, którzy powinni żyć przebaczeniem a na pewno nie być zwolennikiem kary śmierci!

mod/Do Rzeczy