Na lotnisku w Tel Awiwie Donalda Trumpa powitał izraelski prezydent Reuwen Riwlin i premier Benjamin Netanjahu. Podkreślono, że Donald Trump jest pierwszym amerykańskim prezydentem, który podczas swej pierwszej podróży odwiedził Izrael.

Wizyta w Izraelu będzie drugim etapem pierwszej zagranicznej podróży Donalda Trumpa po objęciu urzędu. Prezydent spotyka się z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu i przywódcą Autonomii Palestyńskiej, Mahmudem Abbasem. Donald Trump chce wznowić bliskowschodni proces pokojowy. Amerykański prezydent spędzi w Izraelu dwa dni. Następnie uda się do Włoch i Belgii. Jego podróż potrwa do soboty.

Na początku swojej wizyty prezydent Trump wezwał do współpracy na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie. Benjamin Netanjahu odpowiedział, że Izrael, który zawarł już traktaty pokojowe z Egiptem i Jordanią, chce rozszerzyć pokój na wszystkich swoich sąsiadów, w tym na Palestyńczyków. Wyraził przekonanie, że wizyta Donalda Trumpa będzie kamieniem milowym na drodze do pojednania i pokoju.

- Liczę na przyszłą współpracę z Panem na rzecz utrwalenia bezpieczeństwa, dostatku i pokoju. Wierzę, że pod Pańskim przywództwem nasz niezwykły sojusz będzie jeszcze potężniejszy i silniejszy - mówił Benjamin Netanjahu zwracająć się do Trumpa.

Donald Trump oświadczył, że chce utrwalić "nierozerwalny" sojusz między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem. Dodał, że oba państwa powinny teraz współpracować na rzecz Bliskiego Wschodu wolnego od przemocy i terroryzmu. Amerykański prezydent powiedział, że jego spotkania z przywódcami krajów muzułmańskich dają nowe podstawy do nadziei.

- Mamy przed sobą rzadką okazję, aby przynieść temu regionowi i jego mieszkańcom bezpieczeństwo, stabilność i pokój, zwalczyć terroryzm i stworzyć przyszłość opartą na współpracy, dobrobycie i pokoju - powiedział amerykański prezydent. Dodał, że "możemy to jednak osiągnąć tylko pracując razem. Nie ma innej drogi".

Donald Trump przekazał mieszkańcom Izraela "najserdeczniejsze pozdrowienia" od mieszkańców Stanów Zjednoczonych.

Sekretarz stanu USA Rex Tillerson, towarzyszący prezydentowi w jego pierwszej zagranicznej podróży, podkreślił, że Trump jest gotów osobiście dołożyć starań o pokój na Bliskim Wschodzie, jeśli przywódcy izraelscy i palestyńscy będą gotowi poważnie zaangażować się w ten proces.

Dziennikarzom na pokładzie Air Force One Tillerson powiedział, że trójstronne spotkanie przywódców USA, Izraela i Palestyńczyków to raczej kwestia "późniejszego terminu", a nie obecnej podróży prezydenta.

JJ/IAR, Fronda.pl