"Franciszek chrzci dziecko pary niesakramentalnej i dobrze robi! Ale że mógłby jeszcze lepiej, to trzeba napisać na ów temat sążnisty wpis." - pisze autor bloga.

"Nie wiem, od kiedy dokładnie rozprzestrzenił się zwyczaj odmawiania chrztu dzieci par niesakramentalnych. Z pewnością jest on jednak konsekwencją wprowadzenia uznawanych przez państwo związków cywilnych. Teoretycznie są one dopuszczalne od jakichś 150 lat, niemniej ich narastająca plaga to jakieś czterdzieści ostatnich lat. Kościół słusznie z nimi walczył i walczy, jednak ofiarami tej walki mogą być nieśmiertelne dusze najmniejszych naszych bliźnich. Mogę przypuszczać, iż odmowa chrztu dzieci par żyjących z punktu widzenia Kościoła „na kocią łapę” powstała z przyczyn duszpasterskich pod dwoma warunkami: 
- mniejszej śmiertelności niemowląt,
- zanikającego przekonania o zstępowaniu do piekła dusz z zaciągniętym jedynie grzechem pierworodnych.
Wszystko to wskazuje na współczesne źródła tej praktyki."- czytamy dalej.

"Przedsoborowa, jakże precyzyjna doktryna teologiczna, była w tej sprawie jasna. Jak pisze ks. Bączkowicz w swoim komentarzu do Prawa kanonicznego (tom II, wydanie 1958, str. 11): 

obojętność religijna rodziców lub występne ich postępowanie nie stanowi przeszkody, by dzieciom ich udzielono chrztu, zwłaszcza jeśli sami o to proszą.



Dopiero w przypadku dzieci rodziców akatolickich, a więc nieochrzczonych, schizmatyków, heretyków, jako też odstępców i bezwyznaniowców wolno im chrztu udzielić tylko wówczas, gdy z jednej strony da się im zapewnić katolickie wychowanie, z drugiej zaś strony, gdy bądź uzyska się na to zgodę jednego przynajmniej z rodziców lub opiekunów. Pozostawanie w cudzołóstwie bynajmniej nie jest równoważne grzechowi schizmy czy pozostawania pod ekskomuniką. Omawiana praktyka jest więc również z dużą dozą prawdopodobieństwa kolejnym przejawem fiksacji znacznej części katolików i hierarchów Kościoła na grzechach powiązanych z VI przykazaniem. "

Całość wpisu można znaleźć TUTAJ

oprac. ToR