Zaczynają pojawiać się coraz ciekawsze informacje o dwóch turystach z Salisbury.

Ci dwaj miłośnicy angielskiego gotyku z GRU (rosyjski wywiad wojskowy) wspomnieli podczas swojego nieszczęsnego wywiadu dla rosyjskiej telewizji, że kilka razy „wypoczywali” w Szwajcarii. Ponieważ do sieci wyciekły numery paszportów analiza ich podróży pokazuje, że mogą być zamieszani w próbę włamania do laboratoriów w szwajcarskim mieście Spiez. Dwóch ich kolegów, którzy korzystali z podobnych dokumentów i także byli zaangażowani w tę operację już wydalono z Holandii.

 

W laboratorium w Spiez badany jest zebrany w Salisbury gaz nowiczok, którego użyto podczas ataku na Skripala.

To jednak nie ostatni z wyczynów o który podejrzewa się Pietrowa i Baszyrowa. Bada się także ich współudział we włamaniu do systemu komputerowego WADA, czyli systemu Agencji Antydopingowej.

Jakby tego było mało wpadka z publikacją ich numerów paszportów spowodowała, że każdy kto chciał rzucić na tę listę w Internecie (a wiele służb wywiadowczych zadało sobie tę fatygę) mógł ze zdziwieniem skonstatować, że są one niemal takie same jak seria i numer paszportu niejakiego Edwarda Szyrokowa (Szyszmakowa), który zdaniem władz Czarnogóry był głównym organizatorem nieudanego zamachu stanu w tym kraju w październiku 2016 roku.

Wygląda na to, ze wszechmocne GRU wydawało paszporty swoim agentem z jednej puli, a inna instytucja, czyli niczego nie świadoma Służba Imigracyjna umieszczała je na swojej stronie, jak by były to dokumenty zwykłych rosyjskich obywateli.

Podobnej kompromitacji rosyjski wywiad chyba jeszcze w swojej historii nie zaliczył. Jeśli jednak ktokolwiek łudzi się, że władze rosyjskie przyznają się do autorstwa którejkolwiek z tych operacji, ten raczej się myli.

Adam Bukowski

Kresy24.pl