Są takie sprawy, w których nie wolno i nie należy milczeć. Jedną z nich jest powolna śmierć z głodu, na jaką skazano Vincenta Lamberta - pisze Tomasz Terlikowski, komentując skandaliczy wyrok sądu.

Publicysta zauważa, że najważniejszym aspektem w tej sprawie jest fakt, że choć mężczyzna znajduje się w stanie wegatatywnym to jednak samodzielnie oddycha. Co więcej, lekarze nie stosują wobec niego żadnej terapii poza karmieniem i nawadnianiem.

Niezależnie od języka, zagłodzenie kogoś nie jest zaprzestaniem leczenia, ale pozostaje skazaniem kogoś na okrutną śmierć, jest jedną z okrutniejszych form eutanazji - skomentował Terlikowski.

I nic tu nie zmienia argument, że Lambert jest nieświadomy. Nie jest on bowiem w stanie śmierci mózgowej, pień jego mózgu działa, a jego samego określa się jako osobę o „minimalnym stanie świadomości". Co to oznacza? Tego nie wiadomo. Nie ma z nim kontaktu, nie ma możliwości wczucia się w to, co on czuje, czego doświadcza, co jest dla niego dostępne, a co nie. Osoby, które wyszły ze stanu ograniczonej świadomości, mówią, że jest ona jak morze. Niekiedy wyłania się jakiś rąbek świadomości, niekiedy słyszy się coś, a niekiedy nic - dodał.

Jednocześnie publicysta zauważa, że wiele badań pokazywało, iż nawet w tak ciężkim stanie ludzki umysł jest w stanie mieć pewien rodzaj świadomości. Osoby, które wyszły ze stanu wegatatywnego wspominają, iż były momenty, w których były w pełni świadome.

Nawet jeśli Lambert byłby całkowicie i trwale nieświadomy, to także nie jest to wskazanie do zabicia go. I nie jest argumentem na rzecz takiej procedury twierdzenie, że nie wyobrażamy sobie samych siebie w takiej sytuacji. Nie wyobrażamy sobie, bo nie my jesteśmy w takim stanie. A wyobraźnia nie jest elementem analizy moralnej. To, że sobie czegoś nie wyobrażam, nie oznacza, że tego nie doświadczę. To, że nie wyobrażam sobie, że mógłby chcieć istnieć w takim stanie, nie oznacza, że gdy się w nim znajdę, to nie będę pragnął żyć, a nie umrzeć. Vincent Lambert też chce żyć, a wskazuje na to choćby fakt, jak mocno walczył jego organizm o to, by nie umrzeć, gdy był już wcześniej głodzony. Pragnienie życia jest nam bowiem właściwe - podkreślił Tomasz Terlikowski.

mor/RP.pl/Fronda.pl