Znam i lubię ks. Rafała Jarosiewicza. Uważam, że w wielu kwestiach wykonuje dobrą robotę, w innych się z nim nie zgadzam. Palenie książek uważam za błąd, bo skojarzenia jakie wywołuje ten czyn są drastyczne.

W niczym jednak nie zmienia to faktu, że nie rozumiem komentatorów, którzy porównują jego czyn do tego, co zrobił Nergal. Dlaczego? Bo tak się składa, że ten ostatni zniszczył księgę świętą, szczególną dla miliardów ludzi, a ksiądz Jarosiewicz spalił książki, które święte dla nikogo nie są. No chyba, że ktoś uznaje, że dla niego źródłem wiedzy o transcendencji, modelu życia i działania pozostają książki o Harrym Potterze czy saga „Zmierzch”.

Spalenie książek - nawet jeśli jest czynem nieroztropnym - nie jest zatem bluźnierstwem, a zniszczenie Biblii nim jest. I warto, by choć chrześcijanie o tym pamiętali. Mamy własny sposób myślenia i odbierania rzeczywistości, nie ma więc powodu, by przyjmować kanon myślenia nam obcy.

Tomasz Terlikowski

źródło: facebook