Czytam, że ludzie odchodzą z Kościoła, bo okazało się, że księża są hipokrytami, a biskupi (niektórzy) kryli przestępców.

Gdybym miał odchodzić z każdego miejsca, gdzie są hipokryci, a ludzie robią złe rzeczy, to nigdzie bym nie znalazł sobie miejsca, a najgorzej miałbym sam ze sobą. Tak się bowiem składa, że też jestem hipokrytą, robię czasem złe rzeczy, i nie dorastam, wiem, że nigdy nie dorosnę do Słowa jakie kieruje do mnie Pan Jezus.

A w Kościele jestem, bo tam jest jedyne miejsce, gdzie mogę uzyskać odpuszczenie grzechów (także od kapłana grzesznika, który robi to nie swoją mocą, a darem łaski Jezusa Chrystusa), spotkać Jezusa w Eucharystii, która jest pokarmem na drogę i lekiem na zranienia (znowu sprawowaną przez kapłana grzesznika, ale z mocy Jezusa Chrystusa), zetknąć się ze Słowem, które jest jak miecz obosieczny.

Nie ma innego miejsca, w którym mogę to zrobić. Nie ma innego miejsca, gdzie ja biedny grzesznik mogę usłyszeć: „Ja odpuszczam tobie grzechy”, a potem „bierz i jedz, to jest Ciało moje”. Musiałbym oszaleć, żeby z tego rezygnować tylko dlatego, że są w Kościele grzesznicy (szczególnie, że sam w Nim jestem, a gdyby wykluczać grzeszników to sam bym wyleciał). Zgorszenie grzechem jest najgłupszą odpowiedzią na niego, lepiej uradować się Bożym Miłosierdziem, który nawet grzech może przemienić w dobro. A wszystko to tylko w Kościele.

Tomasz Terlikowski

źródło: Facebook