Skoro premier Donald Tusk śladem milionów Polaków udał się po pracę za chlebem za granicę, konieczne było stworzenie tymczasowego gabinetu, który porządzi do przyszłorocznych wyborów. Widać wyraźnie, że jest to rząd piaru i przetrwania. Kluczową rolę mają w nim odegrać kobiety.

Kwiatki do kożucha

Platforma uśmiecha się do lewicowych wyborców i przedstawia rząd o twarzach wielu kobiet. Ma to zapewne ocieplić wizerunek skazanego na porażkę ugrupowania. Płeć piękną reprezentują w rządzie są minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, genderowa minister ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara, minister edukacji Lena Kolarska-Bobińska i dwie mniej znane twarze: Teresa Piotrowska jako minister spraw wewnętrznych i Maria Wasiak – minister infrastruktury i rozwoju.

Nie jestem przekonany, czy postawienie na zupełnie nowe osoby przyniesie spodziewany efekt. Maria Wasiak jest przede wszystkim specjalistą od kolei. Na początku tego dziesięciolecia szefowała PKP, co nie jest dobrą reklamą. Widocznie będzie miała za zadanie promować projekt Pendolino. Wydaje się jednak, że Polaków mimo wszystko interesuje bardziej to, co dzieje się na drogach, niż na szynach.

Debiutantką jest też teolog Teresa Piotrowska, wywodząca się z ZChN. Minister Piotrowska pochodzi z Bydgoszczy, gdzie działała w strukturach samorządowych. Jest, niemal niewidoczna, od trzech kadencji w Sejmie. Jej nominacja to spora zagadka, zarówno dla rządu, jak i dla obywateli.

Wypad Sikorskiego

Najbardziej spektakularne odejście ze dotychczas zajmowanego stanowiska to dymisja Radosława Sikorskiego. Nie jestem pewien, czy funkcja marszałka Sejmu zaspokaja polityczne ambicje byłego szefa MSZ. Skoro nie będzie premierem nawet po dymisji Donalda Tuska, to kiedy?

Tym bardziej, że prawie „wymienia się” z dawnym marszałkiem Grzegorzem Schetyną. Posadzenie na stołku w ministerstwie spraw zagranicznych byłego marszałka odsuniętego w niebyt po aferze hazardowej jest piętą Achillesową nowego gabinetu. Czy Schetyna jest rzeczywiście człowiekiem, który powinien reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej w niespokojnych czasach?

Podobne kontrowersje mogą dotyczyć Cezarego Grabarczyka, niezbyt udanego ministra infrastruktury z pierwszego platformerskiego rządu. Grabarczyk, któremu zarzucano wielokrotnie nepotyzm, zostanie paradoksalnie ministrem sprawiedliwości.

Resort Cyfryzacji i Administracji, który należał do obecnego europosła Michała Boniego, obejmie Andrzej Halicki, znany głównie z medialnych wystąpień, poświęconych krytyce opozycji.

Nowy rząd, po staremu

W gruncie rzeczy nie zmieni się nic. Kluczowymi dla codziennej kondycji Polaków resortami – zdrowia i finansów – pokierują te same twarze w osobach, odpowiednio, Bartosza Arłukowicza i Mateusza Szczurka. Możemy więc nadal spodziewać się kolejek w placówkach zdrowia i braku politycznej woli reformy finansów publicznych państwa.

Podobnie jak nie wzrośnie bezpieczeństwo narodowego naszego państwa tylko z tytułu faktu, że wicepremierem będzie minister obrony. Roszady personalne to zbyt mało, aby zmieniły się perspektywy rozwoju naszego kraju. Na prawdziwe zmiany trzeba jednak poczekać do przyszłorocznych wyborów.   

Tomasz Teluk