Na fali lewackiego europejskiego antysemityzmu, Polska staje się najważniejszym dla Izraela państwem w Europie. Nasz kraj jest nie tylko największym rynkiem inwestycyjnym dla Izraela, ale także strategicznym partnerem w dziedzinie współpracy wojskowej.

Pierwsze umowy gospodarcze między Warszawą a Tel Awiwem zostały podpisane jeszcze przed upadkiem Żelaznej Kurtyny. Od 1998 r. między obydwoma krajami obowiązuje umowa o wolnym handlu, dzięki czemu wzrastają obroty handlowe i wartość inwestycji. Mogą one wynosić obecnie nawet 5 mld dolarów. Firmy izraelskie operują przecież nie tylko z Bliskiego Wschodu, ale także z USA, Holandii czy Luksemburga.

Strategiczny partner

Izraelscy partnerzy, oprócz tradycyjnych inwestycji w nieruchomości i handel, inwestują także w sektory nowych technologii i produkcji zbrojeniowej. Ten kraj jest trzecim po Stanach Zjednoczonych i Rosji eksporterem broni na świecie. Entuzjastą współpracy wojskowej z Żydami był prezydent Lech Kaczyński, któremu podobało się, że Izrael ma podobną wizję silnego kraju, który kładzie duży nacisk na kwestie bezpieczeństwa.

Jednym z pierwszych wspólnych przedsięwzięć był kontrakt między Bumarem a firmą Rafael na budowę przeciwpancernego systemu rakietowego Spike-LR. Współpraca techniczna dotyczy także innych dziedzin – budowy i obsługi samolotów bezzałogowych czy innych jednostek powietrznych. Wojsko Polskie od lat szkoli się także w Izraelu w zakresie walk z terrorystami.

A jest się od kogo uczyć. Według rankingu Global Firepower izraelskie siły zbrojne to 11 siła militarna na świecie. Według tego samego zestawienia Polska zajmuje miejsce 18. (5. w Europie), a Ukraina 19. Tel Awiw wydaje na cele obronne 15 mld dolarów rocznie. Polska jedynie 2 mld. Choć nigdy tego oficjalnie nie potwierdzono, Izrael jest mocarstwem atomowym, które może posiadać nawet 500 głowic średniego zasięgu.

Podobne położenie

Zarówno Polska jak i Izrael znajdują się w newralgicznym położeniu, otoczeni wrogami. Jednak doktryną tego kraju jest teza, że nie można sobie pozwolić na przegranie wojny, bowiem groziłoby to unicestwieniem narodu. Mimo, że armia ma stosunkowo niewielką liczebność – zaledwie 187 tys. żołnierzy, to do dyspozycji pozostaje niemal trzy miliony kobiet i mężczyzn gotowych w każdej chwili na werbunek. Z pewnością jest to najbardziej genderowa armia świata.

Mimo, że działania Tel Awiwu mogą być odbierane jako agresywne, doktryna tego kraju opiera się na wojnie obronnej, ale także na zdecydowanych działaniach zapobiegawczych, mających przeciwdziałać eskalacji konfliktów. Co może dziwić, żołnierze mają prawo odmówić wykonania rozkazu, gdy jest on haniebny i niemoralny np. dotyczy celowego i z premedytacją mordowania cywilów czy jeńców. 

Pobór do wojska dotyczy każdego dorosłego, który przekroczył 18. rok życia. Służba trwa trzy lata dla mężczyzn i prawie dwa dla kobiet. W stan spoczynku przechodzi się w wieku 51 lat. Do tego czasu co roku odnawia się umiejętności bojowe. W Polsce prawdopodobnie mało kto, poza garstką pasjonatów, wie jak obchodzić się z bronią.

Silna armia, bezpieczne państwo

Izraelskie wojsko ma imponujące wyposażenie i zdolności bojowe. Posiada prawie 4 tys. czołgów i 10 tys. wozów pancernych. Lotnictwo liczy ponad 300 myśliwców i prawie 200 helikopterów. Natomiast siły morskie mają do dyspozycji ok. 70 okrętów.

Prawdziwym osiągnięciem jest własna tarcza antyrakietowa, która pozwala cywilom cieszyć się względnym bezpieczeństwem, oparta na systemie rakiet Patriot. Teoretycznie kraj ten jest też zdolny przenosić ładunki jądrowe na pociskach międzykontynentalnych, na odległość ponad 11 tys. km.

Najważniejszym sojusznikiem wojskowym są Stany Zjednoczone. Tel Awiw otrzymuje od Waszyngtonu pomoc wojską wartą kilka mld dolarów rocznie. Strategicznym partnerem wojskowym są także Indie. Duże kontrakty zbrojeniowe podpisane są z Chinami. Dobrze przebiega współpraca z  Wielką Brytanią, Niemcami czy Turcją.

W tym gronie jest także Polska i nie wiem, czy jest to jakikolwiek powód do obaw. Większe zdziwienie może budzić raczej fakt, że wielu rodaków widzi swój kraj wciąć, tak jak PRL, w tradycyjnym sojuszu moskiewsko-arabskim, skierowanym przeciw imperializmowi i syjonizmowi.   

Tomasz Teluk